"Mieszkamy w mieszkaniu mojego małżonka, a nasza mama mieszka sama w trzypokojowym mieszkaniu. Jednak nas to nie dotyczy, bo to jej mieszkanie. Ostatnio moja mama nalega, abyśmy wyremontowali jej mieszkanie."

Mama Uli mieszka w starym budownictwie w południowej części stolicy. Trzypokojowe mieszkanie kobiety od dawna wymaga gruntownego remontu.

Ostatni remont w mieszkaniu został przeprowadzony w czasach PRL, jak mówią, z tego, co udało im się zdobyć. Płytki w łazience i kuchni nie zostały wymienione, a drzwi nadal są pomalowane "na drewniano".

Irena, matka Uli, nie przesadza, mówiąc, że tynk w kuchni kruszy się do garów. Ula mówi:

"Tak, do pewnego stopnia zgadzam się z mamą, w jej domu różni sąsiedzi zawsze dokonują jakichś napraw, a ona nie miała żadnych zmian od dziesięcioleci. Nikt nie kwestionuje, że nasze rodzinne gniazdo wymaga poważnych napraw, ale ani mój brat, ani ja nie mamy na to pieniędzy.

W mieszkaniu mojej mamy oczywiście nie wystarczy tylko położyć nową tapetę. Nawet według najbardziej ostrożnych szacunków, gdybyśmy mieli zrobić wszystko sami, musielibyśmy wydać ponad 30 tysięcy na materiały budowlane, a mój brat i ja nie mamy takich pieniędzy."

Irena żyje z emerytury i można powiedzieć, że walczy od grosza do grosza. Kobieta otrzymuje emeryturę szóstego dnia miesiąca, ale na początku każdego miesiąca nie ma pieniędzy.

Ani jej syn, ani córka nie pomagają jej, chyba tylko w ostateczności. Kilka lat temu kobieta kupiła pralkę, więc zięć i syn ją zamontowali, potem syn wymienił wieszak na ręczniki, a nieco wcześniej toaletę, bo stara przeciekała.

Córka Ireny ma dwóch synów, a jej syn ma jedną córkę, ale ogromny kredyt hipoteczny. Rodzina syna żyje z pensji synowej, ponieważ facet oddaje wszystkie swoje zarobki bankowi.

Przed zakupem własnego lokum syn mieszkał w takich warunkach, że wstyd było zapraszać do mieszkania osoby postronne. Po tym, jak syn dorobił się własnego mieszkania, powoli zaczął robić remonty, bo pieniędzy ledwo starcza na związanie końca z końcem.

Sytuacja Uli nie jest taka zła, ona i jej rodzina mieszkają w dwupokojowym mieszkaniu męża, ale dziewczyna nie ma w nim nic na własność i w razie czego pójdzie z dziećmi na ulicę. Nie ma możliwości zaoszczędzenia na własny kąt, ponieważ jej pensja to grosze i nie ma pieniędzy na naprawy dla swojej matki.

"Moja mama wie, w jakiej sytuacji jesteśmy z bratem, więc myślę, że powinna zdać sobie sprawę, że nic nie może zrobić, żeby nam pomóc. Nie mogę zrozumieć, dlaczego nas zawstydza.

Oczywiście moja mama jest kobietą w sile wieku, więc powinniśmy jej pomagać, na przykład kupować lekarstwa, płacić rachunki za media, przynosić artykuły spożywcze, ale nie robić generalny remont. Uważam, że to nie jest konieczność i może żyć bez nowej tapety."

Któregoś dnia matka zadzwoniła do syna i córki i zaprosiła ich na rozmowę. Poinformowała dzieci, że mają tydzień na zabranie z jej mieszkania wszystkiego, czego potrzebują, ponieważ zdecydowała się sprzedać mieszkanie i kupić wyremontowaną kawalerkę.

Nowe mieszkanie ma wszystko, o czym marzyła matka. Znalazła swoje wymarzone mieszkanie z obniżonymi sufitami, nową instalacją wodno-kanalizacyjną, podłogą z korka, a właściciel zostawia wszystkie meble, więc Irena nie potrzebuje już swoich starych mebli.

Jeśli jej syn lub córka chcą coś zabrać, niech biorą, póki mają okazję. Irek i Ula są w szoku po rozmowie z matką.

Oczywiste jest, że matka ma pełne prawo sprzedać swoje mieszkanie, ale zarówno syn, jak i córka mieli nadzieję, że otrzymają spadek, ponieważ jeśli sprzedadzą trzypokojowe mieszkanie matki, będą mogli kupić dwa jednopokojowe mieszkania bez remontu.

"Teraz sytuacja jest taka, że matka będzie miała jedno mieszkanie dla kaprysu. Co mam zrobić, jeśli mój mąż i ja zdecydujemy się na rozwód, czy mam iść na ulicę?

A co z moim bratem, jeśli nie będzie mógł spłacić kredytu hipotecznego? Irek i ja zawsze wiedzieliśmy, że jeśli coś się stanie, zawsze możemy wrócić do naszej matki, a teraz co powinniśmy zrobić, iść pod most?" — mówi Ula.

Córka i syn są pewni, że matka robi coś złego, zostawiając własne dzieci bez ubezpieczenia, ale co ty o tym myślisz?