Mam już tego wszystkiego dość! Moja mama była już wtedy na emeryturze. Zostawiłam z nią syna i poszłam do pracy jako sprzedawca w sklepie wędkarskim. Tam poznałam mojego przyszłego męża.

Na początku tylko rozmawialiśmy, ale potem zdaliśmy sobie sprawę, że daleko nam do przyjaźni. Powedział mi, że przyjechał do naszego miasta, aby odwiedzić przyjaciela, ale sam mieszkał w sąsiednim mieście.

Nasz romans rozwijał się w zawrotnym tempie, tyle że ja nie mogłam się przyznać, że mam dziecko z poprzedniego małżeństwa. Wkrótce wyjechał, korespondowaliśmy i dzwoniliśmy do siebie.

Potem zauważył moje zdjęcie z synem i zniknął. Nie narzucałam się, bo zdaję sobie sprawę, że nie każdy jest gotowy na taką odpowiedzialność.

Dosłownie tydzień później zadzwonił do mnie i powiedział, że przyjechał do miasta. Zaprosiłam go do siebie i przedstawiłam synowi i mamie.

Kiedy zostaliśmy sami, oświadczył mi się. Było jednak wielkie "ale" - jego mama jest osobą staroświecką, nie zaakceptowałaby synowej z "przyczepą".

Nie może wiedzieć, że jestem rozwiedziona i mam dziecko. Kiedy powiedziałam o tym mamie, zasugerowała, żebym pojechała z nim i się zorientowała w sytuacji. Jak widać, to bardzo mądra i wyrozumiała kobieta.

Przyjechaliśmy do rodzinnego miasta mojego narzeczonego, spotkaliśmy się z jego rodzicami. Moja teściowa spojrzała mi prosto w oczy, gdy spotkałyśmy się po raz pierwszy.

Jego ojciec nawet nie chciał ze mną rozmawiać, wypił herbatę i poszedł do salonu. Zdałam sobie sprawę, że mój narzeczony pochodzi z bardzo bogatej rodziny.

Matka była pokryta złotem, a mieszkanie było prawdziwym pałacem królewskim. Moja teściowa nalegała na wymyślne wesele, ale odmówiliśmy. Zatuszowaliśmy to kwarantanną, choć powód był inny — moje tajemnice.

Bardzo się bałam, że teściowa zacznie zbierać informacje na mój temat. Ale tak się nie stało. Żyła swoim życiem.

Zadzwoniła do mojej mamy, ale ta dzięki Bogu nic nie powiedziała. Teraz pracuję z teściową w tej samej firmie, więc nie mogę często odwiedzać syna.

Boję się tak żyć, oszukując samą siebie. Mój mąż obiecuje przygotować mamę i powiedzieć jej o wszystkim.

Bardzo tęsknię za synem i nie mogę dłużej czekać. Chcę go przytulić i pocałować. Mama mnie rozumie i wspiera, ale ja codziennie płaczę i żałuję, że się na to zgodziłam.

Mój mąż pewnie też żałuje swojej decyzji. On i ja nie kłócimy się, ale jest chłód. Jakby celowo odwlekał ten moment.

Czuję, że wszystko skończy się rozwodem, moja cierpliwość się skończyła. Kocham mojego męża, ale mój syn potrzebuje rodziców.