Przez wioskę przeszedł ulewny deszcz z gradem. Mój stary dom nie wytrzymał takiej pogody. Dach domu został uszkodzony, ogrodzenie runęło, a okno jest wybite. Siedziałam w jednym pokoju i nie mogłam w to uwierzyć.

Całą noc słuchałam wycia wiatru. Nie mogłam zrobić nic wiele, tylko przenieść się do jednego pokoju. Szafa, sofa, stół i mokry dywan. Cały pokój był zalany. Zobaczyłam wodę w korytarzu około szóstej rano. Zaczęłam ją zbierać szmatami. Plecy strasznie mnie bolały, ręce były pokryte modzelami.

Deszcz przestał padać o dziewiątej rano. Dom wyglądał tragicznie. Jeden pokój jest całkowicie zalany, kuchnia do połowy. Chciałam trochę odpocząć i niebawem znowu zacząć spuszczać wodę. Obudził mnie grzmot. O dwunastej znowu zaczęło padać. Przyniosłam więcej wiader i szmat. Modliłam się, aby ocalały pokój nie został uszkodzony przez deszcz. Gdzie będę wtedy spać?

Do wieczora walczyłam z powodzią. W nocy deszcz osłabł, ale nie zniknął. Jestem strasznie zmęczona. Pieniądze potrzebne na remont domu nie są małe. Okna mogę wymienić, ale na dach nie będę miała pieniędzy. Wziąłam telefon i zadzwoniłam do syna.

Połączenie było bardzo utrudnione. Ledwo słyszałam słowa mojego syna. Siedział w domu oglądając telewizję. Zapytałam, jak się miewa. Rozmawialiśmy przez dziesięć minut o różnych drobiazgach. Długo nie odważyłam się prosić o pomoc. Zebrałam całą siłę i zaczęłam rozmawiać o problemach z domem.

Syn słuchał uważnie i nie przerywał. Mówił „tak” lub „jasne”, kiedy zrobiłam pauzę. Pod koniec opowiadania poprosiłam o pomoc przy naprawie dachu. Okna zrobię sama. Syn współczuł, życzył wszystkiego najlepszego i odłożył słuchawkę. Zignorował moją prośbę…

Nigdy go o nic nie prosiłam. Zawsze dawałam mu ostatni kawałek chleba. Nie wiem, gdzie się potknęłam, ale w wychowaniu mojego syna jest poważna luka. Nie ma rodziny ani dziewczyny. Żyje dla siebie. Rzadko przychodzi zbierać warzywa z ogródka. Poprosiłam go pierwszy raz o pomoc i usłyszałam odmowę. Czy możesz przyjechać i pomóc mi naprawić dach?! Nie jestem człowiekiem z ulicy, ale twoją matką!

Sąsiadka Anna przybiegła do mnie w środku nocy. Nie spałam. Paliłam świecę i czytałam książkę. Zobaczyła moją sylwetkę w oknie. Zeszłej nocy znajomy zabrał ją do siebie. Kiedy dowiedziała się o mojej sytuacji mocno się zdenerowowała!

- Kto potrzebuje twojej dumy?! – koleżanka podniosła głos, by przekrzyczeć wiatr. - Dlaczego nie zadzwoniłaś od razu po pomoc?!

Moja przyjaciółka poszła do kuchni zła, ale nie krzyczała na mnie. Zrobiła herbatę i poczęstowała mnie ciastem. Koleżanka powiedziała mi, że jej zięć naprawi mój dach. Nie była zaskoczona odmową mojego syna. Prawdopodobnie jego zepsuty charakter był od dawna widziany przez moje otoczenie. W takich sytuacjach mamy są ślepe.