Powiedziała mi, że jej matka przeprowadziła się do domu opieki. Czuje się tam świetnie i cały czas o tym mówi.

Pracowałam razem z Anną. Teraz, gdy jest na emeryturze, widujemy się znacznie rzadziej, ale nadal regularnie dzwonimy do siebie, aby dowiedzieć się, jak się sprawy mają.

A teraz od jakiegoś czasu nie odbiera telefonów.

Niezbyt często starałam się ją niepokoić, pomyślałam, że może stara przyjaciółka straciła zainteresowanie kontaktowaniem się ze mną. Ale od czasu do czasu byłam zaniepokojona i zaczęłam w kółko dzwonić.

Okazało się jednak, że dzieci oddały ją do domu opieki. Tam Anna nie odbiera żadnych telefonów.

Byłam zagubiona, ale postanowiłam nie wyciągać wniosków, dopóki nie poznam całej sytuacji. Wzięłam adres nowego domu Anny i postanowiłam do niej pojechać.

Była bardzo zaskoczona moją wizytą. Widziałam, jaka była zawstydzona. Ale Anna starała się nie wyrażać tej niezręczności.

„To był mój wybór”, powiedziała mi. - Moja córka została bezdomna, opuściła swojego byłego i zamieszkałyśmy razem. Chroniłam ją i moją wnuczkę. A potem Marta ponownie wyszła za mąż, przyprowadziła tego mężczyznę do mieszkania. Więc zdecydowałam się odejść. Było nas zbyt wielu, mieszkanie nie było takie duże. I tak przynajmniej wnuczka będzie mieszkać w osobnym pokoju.

W pokoju Anny było łącznie pięć lokatorek. Anna powiedziała, że ​​wszystkie są bardzo miłymi i sympatycznymi kobietami. Ale minęły trzy miesiące i nikt ich nigdy nie odwiedził.

- Ale moja córka przychodzi do mnie raz w tygodniu! Przynosi jedzenie. Piłyśmy herbatę, słuchałam, co mówią inne mieszkające tam kobiety.

„Jako dziecko mój syn nie mógł sobie z niczym poradzić beze mnie” - powiedziała jedna ze starych kobiet. - Ludzie rozmawiali, mówią, że pozostanie przy spódnicy matki do końca życia. Ale potem dorósł, a spódnica nie była już tak potrzebna.

Zadrżała, jakby zdała sobie sprawę, że powiedziała coś złego. A potem dodała:

- Jest bardzo zajęty. W ogóle nie ma czasu.

„Zwykle nie grzeszą na swoim potomstwie” - zachichotała Anna. - To ich wina, wychowały takich ludzi. Dlatego w większości usprawiedliwiają.

Rozejrzałam się i nie mogłam zrozumieć, jak możesz nazwać takie życie dobrym. Mieszkańcy okazali się naprawdę mili. A personel wydawał się zachowywać grzecznie. Ale na tym kończyły się wszystkie zalety tego miejsca.

Wokół pachniało bardzo nieprzyjemnie. Mocz, pot, trochę jedzenia. A jedzenie nie wygląda dobrze.

Nie ma wystarczającej liczby osób opiekujących się pacjentami łóżkowymi. Ci, którzy leżą, mieszkają w tym samym miejscu, co zdrowi. Jedna z kobiet w pokoju Anny ma demencję. Kiedy przyjechałam, była najcichsza ze wszystkich.

Tak, w takich domach mogą mieszkać ludzie starsi. Ale jeśli zamierzasz wygnać tam swoją matkę lub ojca, lepiej wybrać opcję płatną. Tam przynajmniej normalnie opiekują się starszymi ludźmi.

Ale ogólnie rzecz biorąc, starzy ludzie nigdzie nie będą czuli się tak dobrze, jak w domu. Zwłaszcza jeśli nie mówimy o pacjentach przykutych do łóżka. Annie zdecydowanie lepiej by było, gdyby nie musiała żyć tutaj.

Dopiero kiedy wyszłam, zdałam sobie sprawę, w jak złym stanie była naprawdę. Żegnając się ze mną, pielęgniarka prosiła, bym częściej przychodziła. Na przykład nikt wcześniej nie przyszedł do Anny. I jest nowa, wizyty bliskich są dla takich osób zawsze bardzo ważne.

To też może cię zainteresować: Córka Kasi Kowalskiej czuje się znacznie lepiej po zdrowotnych perturbacjach. Jak teraz wygląda Ola

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Michał Wiśniewski przeżywa trudne chwile. Wciąż nie poradził sobie z tą ogromą stratą. O co chodzi

O tym się mówi: Odszedł Bronisław Cieślak. Ewa Florczak zdradziła, jaki był naprawdę znany aktor