Mój brat Olek ma 30 lat, ale wciąż nie nauczył się bronić swojego zdania. Nie mówi ani słowa przeciwko swojej żonie.
Z tego powodu często zaczynaliśmy się kłócić z Olkiem, a potem całkowicie przestaliśmy się komunikować.
Nigdy nie sądziłam, że mój brat stanie się taki. Oczywiście mój brat jest osobą bardzo spokojną i zrównoważoną.
Ale nigdy nie myślałam, że będzie posłuszny swojej żonie i teściowej we wszystkim. Olek poznał swoją żonę pięć lat temu.
W ciągu sześciu miesięcy pobrali się. Lena nie jest zbyt ładną dziewczyną. Podczas pierwszego spotkania z naszymi rodzicami zachowywała się bardzo skromnie: przeważnie milczała.
Ale z jakiegoś powodu nie od razu ją polubiłam. Ale to mój brat miał zamieszkać z Leną, nie ja.
Więc nic nie powiedziałam. Widziałam, że Olek patrzył na Lenę kochającymi oczami i miałam nadzieję, że będzie szczęśliwy.
Sześć miesięcy po ślubie Lena zaszła w ciążę. Nie mieli pieniędzy na wynajęcie mieszkania. W końcu trzeba było kupić wiele rzeczy dla przyszłego dziecka. Dlatego Olek i Lena zamieszkali z mamą Leny.
"Dlaczego musisz wszystko kupować? Nasz wózek i łóżeczko są w doskonałym stanie. Zostało nam jeszcze sporo rzeczy dziecięcych!" – Zaoferowałam bratu swoją pomoc.
Zgodził się i nawet szczerze mi podziękował. A dwa dni później zadzwoniła do mnie oburzona Lena. Krzyknęła na mnie bardzo głośno: dlaczego odważyłam się oferować ich dziecku rzeczy z drugiej ręki?!
Byłam zdezorientowana i nawet nie wiedziałam, co jej odpowiedzieć. A kilka dni później mój brat powtórzył mi słowa swojej żony.
Postanowiłam nie wywoływać z tego powodu skandalu: niech załatwi to z żoną i teściową. Kiedy Lena urodziła córkę i miała już wypis ze szpitala położniczego, nie chciałam jechać, ale rodzice mnie o to prosili. Mój brat też mnie zaprosił.
Rodzice kupili Lenie duży bukiet kwiatów i prezenty dla dziecka. Kupiłam tylko bukiet. Matka Leny na ogół przychodziła z pustymi rękami. Ale jednocześnie miała na tyle sumienia, że robiła wyrzuty moim rodzicom, że kupili jej ukochanej córce mały bukiet i kilka prezentów.
"Ale ty w ogóle nic nie kupiłaś i nie dałaś swojej córce!" – Nie milczałam.
"Ale oni mieszkają ze mną. Już im bardzo pomogłam!"
„Wow, to pomaga! W końcu za wszystko płaci mój brat!” - Myślałam.
Ale nie z tego powodu wywołałam awanturę. Nie zostałam już zaproszona na chrzciny. Zdałam sobie sprawę, że Lena i jej matka tego żądały. Ale bardzo się zdenerwowałam, gdy mój brat nawet nie przyszedł na urodziny mojego syna, a on jest jego chrześniakiem.
– Tak, dużo pracuję. A Lena powiedziała, że bardzo mało czasu spędzam z rodziną! Przepraszam! - powiedział mi mój brat.
Spojrzałam zdziwiona na brata. Z jakiegoś powodu ostatnio zaczął mówić tylko frazami swojej żony i teściowej. Mam wrażenie, że mój brat nie ma teraz zdania na żaden temat.
Moi rodzice byli gotowi to znieść. Ale ja nie. I tak zaczęliśmy z bratem bardzo często się kłócić.
Minęły dwa lata od naszej ostatniej poważnej kłótni i od tego czasu mój brat i ja nie komunikowaliśmy się.
A ostatnio mama przyznała mi, że sytuacja się pogorszyła. Olek nie komunikuje się już zbyt długo z rodzicami, a wszystko dlatego, że jest we wszystkim posłuszny swojej żonie i teściowej.