Niedawno dowiedziałam się, że moja córka jest w drugiej ciąży. Ona i jej mąż postanowili sprzedać jednopokojowe mieszkanie, w którym mieszkali wcześniej i kupić dwupokojowe mieszkanie z kredytem hipotecznym.

Oczywiście będzie to słuszne posunięcie: w jednopokojowym mieszkaniu będzie im bardzo ciasno.

Ale rzecz w tym, że mój zięć Roman chce zarejestrować to mieszkanie na swoją matkę, a ja kategorycznie się z tym nie zgadzam. Boję się, że w razie rozwodu moja córka zostanie na ulicy z dwójką małych dzieci.

Roman jest dobrym mężem. On i Sylwia mają 4-letnią córkę Krysię. Teraz moja córka znów jest w ciąży. Jest już w piątym miesiącu. Zarówno ona, jak i Roman bardzo marzą, że tym razem będą mieli chłopca.

Sylwia, po ślubie i urodzeniu Krysi, nie pracuje. Zajmuje się domem i dzieckiem. Roman dobrze zarabia.

Jest bardzo hojnym człowiekiem i często daje prezenty mojej córce i wnuczce. Pięknie je ubiera i często wyjeżdżają na wakacje.

Jednopokojowe mieszkanie, w którym mieszkają, zostało podarowane Romanowi przez jego matkę przed ślubem.

Kiedy okazało się, że Sylwia znów jest w ciąży, Roman powiedział, że udało mu się zaoszczędzić pieniądze i dlatego na pewno kupią mieszkanie dwupokojowe, a może nawet trzypokojowe.

Zapytałam zięcia, dlaczego chce zarejestrować nowe mieszkanie na matkę. Odpowiedział mi, że jednopokojowe mieszkanie, które podarowała mu matka, otrzymała dzięki ciężkiej pracy.

- Nigdy nie uważałem tego mieszkania za moje. Niech nowe mieszkanie należy do mojej mamy. Jestem jej jedynym synem i wtedy mieszkanie nadal będzie należeć do mnie! Zarobimy pieniądze na zakup mieszkań dla naszych dzieci. I zapiszemy te mieszkania na Sylwię! - powiedział mi zięć.

A ja uważam, że to straszna głupota! Boję się, że w razie rozwodu moja córka zostanie z niczym. Niestety, w swej naiwności popiera męża...

- Ale ja też nie mam żadnych praw do mieszkania. Nie pracowałam przez rok i teraz też nie będę pracować. Będę w domu z małym dzieckiem. A Roman będzie spłacać kredyt hipoteczny za mieszkanie! Więc to całkiem normalne, że mieszkanie będzie należało do jego mamy! - mówi mi córka.

Ale ja kategorycznie się z tym nie zgadzam.

- Kiedy teściowa wyrzuci cię z mieszkania, to zobaczysz! I żaden prawnik ci nie pomoże! Przynajmniej niech Roman zarejestruje mieszkanie na siebie! Wtedy w przypadku rozwodu będziesz miała udział w mieszkaniu! Nie zgadzaj się, żeby to mieszkanie było zapisane na twoją teściową! - Powiedziałam.

Próbuję wytłumaczyć córce, że chce zrobić coś strasznie głupiego. Ale córka się na mnie obraża i przestała nawet odbierać ode mnie telefony.