Ta pani urodziła już dwoje dzieci z nowym mężem, więc tak naprawdę nie potrzebuje swojej córki.
Dzwoni do dziewczynki nie częściej niż dwa razy w miesiącu, a kilka razy w roku wysyła jej prezenty. Córka bardzo tęskni za matką, ale rodzicielka nie odwiedza jej ani nie dzwoni.
Na początku dziewczyna mieszkała z teściową, ale potem matce jej męża trudno było sobie z nią poradzić, a potem babcia wysłała wnuczkę do ojca.
Byłam pewna, że będę w stanie zaakceptować moją pasierbicę. Robiłam wszystko, by dziewczyna mnie zaakceptowała i zaprzyjaźniła się ze mną, ale potem zdałam sobie sprawę, że to nierealne zadanie i nigdy nie będę w stanie znaleźć z nią wspólnego języka.
Bez względu na to, jak bardzo się staram, dziecko nadal jest dla mnie obce, całkowicie mnie ignoruje i nawet nie reaguje na moje prośby.
Zachowuje się tak, jakby była właścicielką naszego domu i nie robi nic poza narzekaniem na mnie swojemu ojcu lub teściowej, a potem mi o tym mówią.
Są pewni, że muszę dziewczynie we wszystkim pobłażać, a swoje żądania argumentują tym, że ja też kiedyś będę miał dzieci.
Ani babcia, ani ojciec nigdy nie besztają dziecka za nic, tak jakby nie zauważali całej jej bezczelności i chamstwa. Córka mojego męża dorasta bardzo kapryśna i rozpieszczona.
Oczywiście cieszę się, że mój mąż nie kłóci się ze mną, ponieważ nie mogę znaleźć wspólnego języka z jego córką, ale zawsze prosi mnie, abym była bardziej tolerancyjna i lojalna wobec niej.
Mój mąż bardzo ciężko pracuje, wraca z pracy dopiero późnym wieczorem, więc muszę opiekować się jego córką. Pomimo tego, że dziewczynka ma już dwanaście lat, teściowa zabrania mi zostawiać ją samą w domu.
Mama mojego męża sama nie chce przebywać z wnuczką, nie można się jej doprosić o opiekę nad nią chociaż przez kilka godzin, ale jednocześnie babcia zawsze robi mi wyrzuty, że nie poświęcam córce wystarczająco dużo uwagi.
Babci w ogóle nie obchodzi, że mam własne życie, pracę i potrzeby. Moja teściowa jest pewna, że skoro zostałam macochą jej wnuczki, to powinnam się nią w pełni opiekować.
Być może, gdybym nie była cały czas naciskana przez krewnych mojego małżonka, byłabym w stanie nawiązać mniej więcej równe relacje z dziewczyną, ale w tej chwili sto razy żałowałam, że kiedyś wyraziłem zgodę na wspólne życie z moją pasierbicą.
Jestem zła na niechlujstwo, chamstwo i lenistwo córki mojego małżonka. Teraz zdaję sobie sprawę, że nigdy nie będę w stanie jej pokochać i zaakceptować jak własne dziecko. Gdybym mogła przynajmniej założyć, że tak się stanie, nie poślubiłabym tego mężczyzny.
Teraz nie mogę opuścić małżonka, ponieważ wkrótce powinniśmy mieć wspólne dziecko. Już zaczęłam myśleć, że muszę coś zrobić, aby samo dziecko chciało zamieszkać z babcią.