Razem pracowali, cieszyli się młodością, podróżowali, chodzili do restauracji. Ogólnie rzecz biorąc, prowadzili normalne młodzieńcze życie, ale nie potrafili oszczędzać.

Nie myśleli o tym, jak ważne jest oszczędzanie. Jakimś cudem okazało się, że Ania zaszła w ciążę, co było ogromnym zaskoczeniem dla pary.

W końcu w tym czasie mieli dwa kredyty: jeden na wesele, a drugi na samochód. Mimo to uznali, że ze wszystkim sobie poradzą.

Razem poradzimy sobie ze wszystkim. Nawet jeśli dziecko pojawi się wcześniej, niż planowaliśmy, będziemy kompletną rodziną — zawsze powtarzał Sebastian.

Z powodu skomplikowanej ciąży, która była bardzo trudna, dziewczyna musiała zrezygnować z pracy. Od tego czasu młodym ludziom brakowało pieniędzy.

Wcześniej, gdy zarówno Seba, jak i Ania pracowali, rodzina miała wystarczająco dużo pieniędzy na wszystko. Ale teraz wszystkie rodzinne wydatki spadły tylko na barki męża przyjaciółki.

Pewnego razu młodzi podzielili się swoimi problemami z rodzicami męża, a ci zasugerowali, by się do nich przeprowadzili.

"Więc zamieszkajcie z nami. Mamy wystarczająco dużo miejsca dla wszystkich, zwłaszcza że właśnie zakończyliśmy budowę dobudówki do domu.

Mieliśmy nadzieję, że przynajmniej jedno z dzieci będzie chciało z nami zamieszkać. A jaka to będzie dla ciebie oszczędność pieniędzy", przekonywała matka męża przyjaciółki.

Matka męża zapewniała też synową, że pomoże jej z dzieckiem. Koleżanka nie zgodziła się jednak na przeprowadzkę do domu rodziców męża, bo była pewna, że nie dogada się z teściową.

Czas mijał, a problemy z finansami tylko narastały, młodzi ludzie nie mieli czasu na spłatę kredytów, więc mężowi udało się jeszcze namówić żonę na przeprowadzkę do rodziców.

Na kilka miesięcy przed porodem para wyprowadziła się z wynajmowanego mieszkania do domu rodziców męża przyjaciółki.

Początkowo relacje z rodzicami męża były bardzo dobre. Teściowa opiekowała się synową. Ania często do mnie dzwoniła i mówiła, że żałuje, że nie wprowadziła się do nich wcześniej.

Ale gdy tylko urodziło się dziecko, sytuacja zmieniła się diametralnie. Dziecko płakało w dzień i w nocy, było bardzo niespokojne.

Ponieważ teściowa była kobietą pracującą, krzyki dziecka nie dawały jej spokojnie spać. Trzy miesiące po przeprowadzce rodzice męża przyjaciółki złożyli takie oświadczenie:

"Nie zamierzacie płacić za dobudówkę, w której mieszkacie? Przecież nadal mamy niespłacony kredyt na tę samą rozbudowę"

Dodali, że dali młodym ludziom kilka miesięcy na ustabilizowanie finansów, a teraz mieli im wypłacić pieniądze za mieszkanie.

Nawiasem mówiąc, kazali zapłacić młodym ludziom mniej więcej tyle samo, co za wynajęte mieszkanie. A po jakimś czasie teściowa zwiesiła też część mediów na młodych.

Mąż mojej koleżanki zawsze chodził na zakupy spożywcze, ale jego rodzice nie chodzili na zakupy, argumentując, że niewiele jedzą.

Ale wszystko, co młodzi kupują, po cichu wykorzystują. Ania była bardzo zestresowana zasadami swojej teściowej.

Ponadto zawsze doradzała dziewczynie w zakresie opieki nad dziećmi, gotowania, prania. Nawiasem mówiąc, matka jej męża zabroniła jej prać rzeczy częściej niż raz dziennie, więc musiała prać rzeczy dziecka własnymi rękami.

Sebastian dużo pracował, a w domu pojawiał się bardzo rzadko. Ania była bardzo zmęczona ciągłym przebywaniem z dzieckiem (teściowa nie dotrzymała obietnicy, że pomoże jej w opiece nad dzieckiem), również przeszkadzała jej w spokojnym życiu.

Skandale w domu jej teściów nigdy się nie skończyły. Przyjaciółka nie mogła tego znieść, spakowała swoje rzeczy, zabrała dziecko i pojechała do rodziców. Po raz pierwszy próbowali się zobaczyć, aby utrzymać związek i rodzinę. Ale nic z tego nie wyszło.

Młodzi rozwiedli się i teraz każde z nich ma własną rodzinę. Moja przyjaciółka uważa, że gdyby wtedy nie przeprowadzili się do rodziców jej męża, nie byłoby problemów.

Ja jednak uważam, że oboje ponoszą winę za to, że w młodości powinni byli oszczędzać pieniądze, a nie wydawać każdy grosz i wtedy ich rodzina by się nie rozpadła.