Ona i jej mąż mieszkali razem przez sześć lat, wychowując córkę. Jak w większości rodzin, okres urlopu macierzyńskiego był trudny. Trudno było przeżyć za jedną pensję.

Kiedy dziewczyna dostała pracę, wszystko stało się łatwiejsze. Stać ich było na wyjazd nad morze i zaczęli oszczędzać na przedłużenie umowy.

Teraz mieszkają w jednopokojowym mieszkaniu męża. Dziecko rośnie, potrzebują więcej przestrzeni. Dlatego planują wziąć kredyt hipoteczny. Wszystko wydaje się być takie jak u innych, nic specjalnego.

Choć mieszkali w dużym mieście, wszyscy znali się z widzenia. A teraz matka najlepszej przyjaciółki Oli zapytała córkę, czy małżonkowie się rozwiedli. Widziała Wojtka z jakąś brunetką na ramieniu. Wychodzili z mieszkania na parterze.

Przyjaciółka przekazała to wszystko Oli. Dziewczyna nie mogła w to uwierzyć. Przecież kobieta mogła się pomylić. Koleżanka zapewniła ją, mówiąc, że to raczej niemożliwe. Radziła jednak zapisać adres.

Ola zwolniła się z pracy i poszła popatrzeć. Jej mąż spacerował z piękną brunetką i całowali się. Pracowali razem. Spotykali się potajemnie w porze lunchu. Wynajęli mieszkanie w pobliżu biura. Dobrze się maskowali: nie było rozmów telefonicznych, plam po szmince ani zapachu perfum.

Kiedy Wojtek zauważył żonę, uciekł jak oparzony. Dziewczyna nie chciała się tym zajmować, odwróciła się i wyszła. Ola poszła spakować swoje rzeczy. Teściowa próbowała przemówić synowej do rozsądku.

Powiedziała jej, żeby nie wierzyła własnym oczom. Powiedziała, że nie wie, co powiedziała jej przyjaciółka, że jest zazdrosna.

Potem skarciła syna i zażądała, by przeprosił żonę. Była gotowa wywieźć go na tydzień, żeby Ola ochłonęła, a syn się opamiętał. Nie podejmuje się decyzji pod wpływem chwili.

Tylko Ola nie chciała żadnych przeprosin. Takiej zdrady nie zamierzała tolerować. W ciągu tygodnia, gdy mąż wygrzewał plecy u mamy, znalazła mieszkanie. Złożyła pozew o rozwód i alimenty. Teściowa wpadła w furię, Wojtek próbował błagać o wybaczenie.

Ciężko wynająć mieszkanie, gdy samemu wychowuje się dziecko. Boisz się choroby, pójścia z dzieckiem na zwolnienie lekarskie, utraty pracy. Ola myślała już o tym, żeby pozwać męża o zapłatę za mieszkanie.

Ale nie ma do tego podstaw, ponieważ ona i jej córka są zameldowane u matki. Jest właścicielką ⅙ mieszkania. Ale nie da się tam mieszkać. Jej nowy mąż i najmłodsze dziecko mieszkają z nią.

Ale zaproponowali jej pracę na przedmieściach. Pensja nie była mniejsza, ale mieszkanie było tańsze i nie było problemów z przedszkolem. Zgodziła się i cztery miesiące później przeprowadziła się.

Postanowiła powiadomić o przeprowadzce swoją byłą teściową, która odwiedzała wnuczkę, więc powinna o tym wiedzieć.

Kobieta wywołała skandal. Powiedziała, że została pozbawiona możliwości widywania się z wnuczką, a jej syn nie będzie mógł widywać się z córką. Musiałam wyjaśnić, że gdyby jej ukochany syn płacił regularnie alimenty, nie trzeba by było niczego zmieniać.

Teściowa powiedziała, że prosiła o powrót do męża. Nic strasznego się nie stało. Miał romans, to się zdarza. Nie związał się z nią na poważnie. Jest sam. Mądre kobiety udają, że nic się nie stało i żyją dalej.

Ola nie słuchała dalej. Odłożyła słuchawkę. Zmuszali ją wrócić nie po prostu do męża, który był draniem, ale do takiego, który zachowywał się jak bestia. Dla teściowej był on ideałem, ale przyszła żona, według niej, była najgorsza.

Pozbawia ją i jej syna możliwości zobaczenia dziecka. To takie drogie podróżować godzinę w transporcie, aby dostać się do miejsca docelowego...