- Mamo, miałaś przyjechać w przyszłym tygodniu - odpowiedział Michał głośno ziewając. - Przygotowalibyśmy się, odebralibyśmy cię ze stacji.....

- Tak, teraz - zadrżała Lidia. - Wolałabym iść prosto do grobu! Wolałabym sama pojechać metrem.

"Czego ona chce? - rozbrzmiewało w głowie Katarzyny. - I to tak wcześnie. Nawet w weekendy nie można spać..."

Para stała na progu własnego mieszkania w piżamach, witając Lidię, która pojawiła się, gdy się jej nie spodziewali - trzeszczący i głuchy dzwonek do drzwi zadzwonił o szóstej rano. Wnosząc dwie ciężkie walizki i ciężką torbę, kobieta dyszała i mówiła:

- Chodź, pomóż mi oporządzić walizki. Przyniosłam ci trochę normalnego jedzenia z wioski, bez żadnych chemikaliów. Przynajmniej będziesz się dobrze odżywiać.

Michał, widząc ciężar matki, gwizdnął cicho, spojrzał na żonę i zapytał:

- Mamo, po co tyle przywiozłaś? Przyjechałaś tylko na kilka dni.....

- Na kilka dni, nie na kilka dni - zobaczymy - mruknął pod nosem gość, układając przetwory z bagażu. - Oj, ciężkie to wszystko.

Po ustawieniu słoików z marynatami na półkach Lidia została wysłana, aby bezpiecznie odpocząć w salonie po długiej podróży. Potem Kasia chwyciła męża za ramię, zaciągnęła do sypialni i szczelnie zamknęła drzwi, żeby teściowa ich nie usłyszała. W końcu przemówiła:

- Michał, i jak to rozumieć? Nie dość, że twoja matka bez żadnego ostrzeżenia wtargnęła do naszego mieszkania tydzień wcześniej, to nie wiadomo, jak długo u nas zostanie! - Dziewczyna była bardzo oburzona zaistniałą sytuacją.

- Kochanie, nie możemy jej wyrzucić na ulicę - Michał próbował współczuć żonie. - A poza tym to moja matka. Jest moją mamą. Nic się nie stanie, jeśli zostanie z nami trochę dłużej niż dwa dni - uśmiechnął się i objął ramieniem żonę. - W szczególności pomoże ci w domu. To sprawi, że poczujesz się lepiej.

Po chwili namysłu dziewczyna zgodziła się. Rzeczywiście, pomoc doświadczonej osoby nie zaszkodzi. Zwłaszcza gdy nie jest się przyzwyczajonym do samodzielnego wykonywania prac domowych.

Michał postanowił położyć się i zdrzemnąć, a Kasia, wychodząc z pokoju, natknęła się na scenę: Lidia, wspinając się na krzesło i stojąc na palcach, potarła dłonią szafkę. Oczywiście w poszukiwaniu kurzu.

- Co ty robisz? - dziewczyna była zakłopotana.

- O co ci chodzi? Przyglądam się, jak sobie tutaj "radzisz" - powiedziała teściowa i zerwała się z krzesła. - Swoją drogą, mój Michałek lubi porządek. Nauczyłam go utrzymywać wszystko w czystości. Ale tutaj, gdzie spojrzeć, wszędzie kurz.

- Właściwie to sprzątam prawie codziennie - przekonywała Kasia. - To nie moja wina, że kurz zbiera się tak szybko. A twój Michałek mógłby choć raz pomóc mi w sprzątaniu, skoro jest przyzwyczajony do czystości...

Tymczasem rozmyślna kobieta otwierała drzwiczki szafek, sprawdzając ich zawartość pod kątem bałaganu, i odpowiedziała synowej:

To sprzątaj codziennie. Sama. To nie sprawa mężczyzny - ze szczotką po domu biegać. Mężczyzna powinien przynosić pieniądze do domu. - przeglądała rzeczy syna i synowej.

- Co za bałagan. I cały kurz, cały ten kurz... skaczesz tam i z powrotem: najpierw w pracy, a potem w domu nie ma czasu do cholery. A ty nie wiesz, czym karmisz Michałka. - naciskała dalej teściowa

- Aha, dotarłaś już do lodówki? - Kasia zmarszczyła brwi i skrzyżowała ręce na piersi.

Oczywiście. Muszę mieć pewność, że faktycznie jesteś bezwartościową kucharką. - Teściowa uśmiechnęła się. Kiedy wreszcie oderwała się od pudełek, zaczęła przyglądać się plamom na oknach.

- Mój syn powinien być karmiony mięsem, a tu jest tylko makaron i parówki... Inaczej każdy normalny mężczyzna ucieknie od ciebie..... - zachichotała.

Mając dość słuchania nieprzyjemnych słów, Kasia wyszła z salonu i poszła do łazienki, aby umyć twarz i opamiętać się.

"Co za upierdliwa baba", pomyślała, polewając twarz chłodną wodą. - Co się z nią dzieje?"

Michał i Kasia pobrali się zaledwie dwa lata temu. Kasia kochała swojego męża, ale z teściową początkowo nie dogadywała się dobrze.

Kiedy dziewczyna przyszła spotkać się z Lidią, od razu zauważyła, jak ta na nią patrzy: wyniośle, z rodzajem obrzydzenia. Można zapytać dlaczego?

Kasia pochodzi z porządnej rodziny, ani ona, ani jej rodzice nie mają złych nawyków, poza tym dziewczyna ukończyła Instytut Architektury.

Później, jak się okazało, przyszła teściowa namówiła syna, aby zostawił "tego prostaka i znalazł lepszą opcję". I tutaj absolutnie nic nie rozumiała. Co to znaczy "znaleźć lepszą opcję"? Co to znaczy?

Pomimo kłopotów, Kasia próbowała się powstrzymać. W końcu Lidia była matką Michała, osobą z doświadczeniem. Od dzieciństwa uczono ją szacunku dla starszych.

Po wzięciu oddechu i przemyśleniu swojej sytuacji, dziewczyna postanowiła spróbować nawiązać relacje z teściową.

Okazało się to jednak znacznie trudniejsze, niż myślała. Lidia zachowywała się jak gospodyni, wścibska wszędzie i wytykająca synowej jej nieporządek.

Dwa tygodnie pobytu teściowej były dla Kasi torturą. Seniorka dokuczała jej za każdym razem, gdy Michał nie słyszał.
- Kupuję ci bilet i jutro wyjeżdżasz.

-Gdzie? – zapytała głośno Lidia, zaskoczona.

- Do domu. Za długo byłaś z nami. I nie przyjeżdżaj tu więcej. – Michał zakończył kolejne podłości matki, jakie przypadkiem usłyszał.

Przekonana o słuszności i osłupiała słowami syna, teściowa chciała wywołać skandal, ale surowe spojrzenie Michała nie pozwoliło jej na to.

Wydawało się, że jeszcze trochę, a chwyci matkę i skręci jej kark za obraźliwe słowa skierowane do żony. Parskając głośno i demonstracyjnie, Lidia poszła się pakować...