Znalazła się w dość niefortunnej sytuacji, w której jej krewni obarczyli ją winą.
Mój mąż ma siostrę Annę. Jesteśmy w tym samym wieku, więc ona myśli, że jesteśmy przeznaczone do bycia wiernymi przyjaciółmi. Ale wcale tak nie jest. Co więcej, Ania wywołuje we mnie niezbyt przyjemne uczucia.
Mówiąc wprost, naprawdę mnie wkurza...
Po pierwsze, Ania jest bardzo energiczną i hałaśliwą dziewczyną. Zawsze jest jej pełno, gdziekolwiek jest. Lubi się komunikować, dyskutować o różnych bzdurach. Ja wolę spokojniejsze rozrywki.
Po drugie, siostra mojego męża nie jest najczystszą osobą. Kiedyś odwiedziła nas w domu. Daliśmy jej osobny pokój. Przez całe dwa tygodnie, kiedy Ania była u nas, ani razu nie posprzątała.
Ale to wszystko jest niczym w porównaniu z tym, co wydarzyło się niedawno. Z zawodu jestem krawcową, ale projektuję też własne ubrania. Naprawdę lubię tworzyć nowe rzeczy, które są niepodobne do niczego innego. Przez większość czasu siedzę w domu i pracuję, szyjąc na zamówienie.
Oczywiście często szyję ubrania dla siebie. I właśnie o te ubrania Ania zawsze mnie błaga. Musi iść na urodziny w czymś nowym, albo na imprezę firmową.
Ale ona nie zdaje sobie sprawy, że przynajmniej w budowie trochę się różnimy. A ja co najwyżej nie lubię pożyczać nikomu swoich rzeczy.
Ale Ania ma to gdzieś. Jej głównym argumentem we wszystkich kłótniach jest:
"Kasia, jesteśmy krewnymi!"
Czy to automatycznie czyni nas tak bliskimi, że muszę dawać jej swoje ubrania? To nonsens! Często odmawiałam, jak tylko mogłam, ale ostatnim razem Ania naciskała na mnie zbyt mocno.
Ostateczny konflikt
W końcu zgodziłam się pożyczyć jej moją nową sukienkę. Siostra mojego męża chciała pójść w niej na wesele. Przy okazji chcę zaznaczyć, że ja sama jeszcze nigdzie tej sukienki nie założyłam. I, jak się okazało, nigdy jej nie założę. Po imprezie Ania zwróciła mi sukienkę. Od razu zauważyłam, że coś jest z nią nie tak.
Widać było, że została wyprana, jakby próbowała usunąć jakąś plamę na klatce piersiowej. Dodatkowo w jednym miejscu była jakby obszyta. Ogólnie, gdy zobaczyłam swoją rzecz, byłam po prostu wściekła. Powiedziałam, że nigdy w życiu nie dam Ani już nic więcej.
Następnego dnia zadzwoniła do mnie teściowa i zaczęła mnie pouczać. Powiedziała, że nie mogę tego robić swoim bliskim, jesteśmy jedną rodziną! Grzecznie wysłuchałam emocjonalnych krzyków teściowej i zaproponowałam własne rozwiązanie problemu.
Jeśli Ania tak bardzo lubi moje ubrania, niech przyniesie materiał i dodatki, a ja uszyję jej wszystko, czego zapragnie.
Oczywiście to również nie spodobało się teściowej:
"Co ty wyprawiasz! Tkaniny są tak drogie, myślisz, że Ania kupi je dla ciebie? Zwariowałaś!"
Tak, tak właśnie postanowiliśmy. Okazuje się, że ja mam pieniądze na tkaniny dla całej rodziny, ale siostra mojego męża nie ma pieniędzy dla siebie. Więc niech nosi własne ubrania i zostawi mnie w spokoju!
Od tamtej pory ani Ania, ani teściowa do mnie nie dzwoniły. Co więcej, przestały się do nas odzywać. Nawet nie zapraszają mojego męża na rodzinne święta. Przyznaję, bardzo się ucieszyłam. Od razu poczułam ogromną ulgę! Dlaczego nie zrobiłam tego wcześniej?