Przy każdej dobrej okazji pamiętają, ile zrobili, jak bardzo się starali, żeby mnie postawić na nogi. A ja jestem takim niewdzięcznym dzieckiem! Tylko ja umiem otworzyć usta i zażądać czegoś innego.

Jestem zdania, że ​​nie należy oczekiwać od człowieka wdzięczności, jeśli czyni się dobry uczynek po prostu z serca. Ale moi rodzice myślą inaczej. Przez całe dzieciństwo słyszałam kierowane do mnie wyrzuty. Ciągle oskarżano mnie o niewdzięczność i o to, że nie liczyłam się z tym, co dla mnie zrobili.

- Zabraliśmy cię do kina, ale nawet nie możesz umyć naczyń! Kupiliśmy tak wiele rzeczy, a ty znowu masz „trójkę”! - Codziennie słyszałam takie frazy z ust mojej matki.

Bardzo lubiła w ten sposób reagować na moje niedopatrzenia...

Z tego powodu nie chciałam żadnych prezentów ani rozrywek. Wiedziałam, że będę musiała odwdzięczyć się rodzicom. Starałam się ograniczyć tylko do najpotrzebniejszych rzeczy, aby nie narazić się na ich nadużywanie. Jednak moi rodzice nadal naginali swoje stanowisko i wywierali na mnie presję.

Dopiero dwa lata później zdali sobie sprawę, że się mylili i przestali na mnie naciskać. Już nie jąkali się, że jestem im coś winna. Do niedawna.

Przez wszystkie lata po ukończeniu studiów oszczędzałam na mieszkanie. Odmówiłam sobie wszystkiego, aby spełnić swoje ukochane marzenie. A niedawno zostałam właścicielką komfortowej kawalerki w centrum miasta. Tylko ja wiem, ile mnie to kosztowało. Planowałam wziąć pożyczkę, bo trochę wciąż było za mało. Ale rodzice powiedzieli, że dołożą brakującą kwotę. Zapewniali mnie, że robią to z głębi serca. Byłam im wdzięczna. Zdałam sobie sprawę z tego, że lepiej mieć dług w banku niż u własnych rodziców.

Kiedy się przeprowadziłam, moi rodzice zaczęli codziennie przychodzić do mnie. Krytykowali remont w mieszkaniu, uczyli mnie, jak żyć i ciągle podgrzewali sytuację. Nie obchodziło ich, że nie mam pieniędzy na drogie meble i materiały wykończeniowe. Szybko zrobiłam wszystko, gdybym tylko miała gdzie mieszkać.

Zastosowałam się do ich rad z powściągliwością, żeby nie przeklinać. Zaczęłam się powoli wycofywać i tłumaczyć im, że trzeba zadzwonić i uprzedzić o wizycie. I co myślisz? Wyrzucali mi, że wydali ostatnie pieniądze na mieszkanie, więc muszę słuchać ich opinii i nie otwierać ust.

Jeśli w dzieciństwie nie umiałam się bronić, teraz nie miałam zamiaru milczeć. Postanowiłam zwrócić rodzicom każdy grosz, aby nie słyszeć już tych słów kierowanych do mnie. Wzięłam pożyczkę i dałam im pieniądze, bo chciałam wyeliminować rażącą ingerencję w moje życie osobiste.

O tym pisaliśmy ostatnio:"Pozbawiony skrupułów mąż postanowił zaprosić kochankę na urodziny. Żona miała inny pomysł na świętowanie"

Eugenia od dawna podejrzewała męża o zdradę.

W ciągu ostatniego roku zaczął poświęcać żonie mniej uwagi i ogólnie pojawiał się w domu spóźniony. Tłumaczył, że ma spotkanie, a potem, że coś go zatrzymało w pracy. I często odbywał „spotkania biznesowe”, w których istnienie Eugenia już nie wierzyła.

Była bystrą kobietą i często polegała na swojej intuicji...

Jej intuicja z kolei dosłownie krzyczała o oszustwie. Obojętność Aleksandra, jego ciągłe zmęczenie i niechęć do wspólnego spędzania czasu – wszystkie te nieprzyjemne chwile mówiły tylko o jednym. Jedyną rzeczą, która wciąż napawała Eugenię nadzieją, był brak prawdziwych dowodów zdrady.

Nie miała jak sprawdzić telefonu, ponieważ ekran można było odblokować jedynie za pomocą odcisku palca Aleksandra. Już sam fakt, że ukrywał w ten sposób dostęp do swojego telefonu, był niepokojący, ale nie był też dowodem zdrady.

Pewnego razu, gdy Olek po raz kolejny nie wrócił na czas do domu, Eugenia nie mogła tego znieść i poszła odwiedzić przyjaciółkę. Ta uważnie wysłuchała wszystkich podejrzeń i ostatecznie zaproponowała:

- Słuchaj, musimy zatrudnić detektywa.

- Znasz jakiegoś? – zapytała Eugenia.

- Nie, ale myślę, że nie będzie trudno znaleźć odpowiednią osobę. Możemy teraz poszukać w Internecie.

Następnego dnia Eugenia poszła na osobiste spotkanie z osobą, która w końcu miała rzucić światło na prawdziwy stan rzeczy. Uzgodnili cenę, a Eugenia przekazała wszystkie niezbędne informacje o swoim małżonku.

Minęły 2 tygodnie. Urodziny Olka zbliżały się wielkimi krokami. Eugenia dołożyła wszelkich starań, aby przyjęcie było udane. Specjalnie w tym celu zamówiła dania z najlepszej restauracji w mieście. Zgodnie z jej planem Aleksander musiał świętować swoje urodziny dwa razy. Najpierw z pracownikami, a następnego dnia z bliskimi.

Na ten wieczór Eugenia specjalnie kupiła suknię wieczorową. Zrobiła makijaż, uczesała się w salonie piękności i z zimnym uśmiechem poszła do restauracji. Ten wieczór będzie niezapomniany.

Większość pracowników Aleksandra składała się z mężczyzn. Ale wśród nielicznych kobiet była jedna dziewczyna, którą trudno było przeoczyć. To była córka szefa, Irenka. Była jeszcze lepiej ubrana niż Eugenia. Mimo to była znacznie młodsza i piękne rzeczy wyglądały na niej inaczej.

Choć Eugenia przewidziała jej pojawienie się, obecność tej dziewczyny w jej domu wywołała dwuznaczną reakcję. Wściekłość i oczekiwanie ogarnęły kobietę i nie mogła się doczekać chwili, kiedy wszyscy się odprężą.

Minęło kilka godzin. Kiedy goście jedli i tańczyli, Eugenia zdecydowała, że ​​czas działać. Wyciągnęła telefon, otworzyła wersję roboczą przygotowanej wcześniej wiadomości i nacisnęła „Wyślij”.

W tym momencie wokół stołu rozległy się liczne sygnały. Zaskoczeni goście odblokowali swoje telefony. Na ich reakcję nie trzeba było długo czekać. Blade twarze i niezręczne spojrzenia wypełniły przestrzeń wokół Aleksandra i Ireny. Tylko oni nie otrzymali powiadomienia i nie rozumieli, co się dzieje.

Ale faktem było, że wiadomość składała się ze zdjęć Ireny i Aleksandra w chwilach samotności w hotelu, gdzie śledził ich wynajęty detektyw. Choć zdjęcia nie były zbyt szczegółowe, było widać, kto co tam robi.

Eugenia wymyśliła tę zemstę w chwili, gdy dowiedziała się, że wśród zaproszonych będzie kochanka jej męża. Oburzona taką bezczelnością i poczuciem bezkarności postanowiła położyć kres pracy męża i pozbawić go wszelkich perspektyw w tej firmie. Jak kiedyś położył kres ich życiu rodzinnemu.

Tylko Eugenia będzie bardziej szczera i od razu wyłoży wszystkie karty na stół. I tak też zrobiła. Przed kolegami męża pokazała prawdziwy jego wygląd. Także przed szefem, którego wprawdzie nie było przy stole, ale który na pewno nie pozostawi wiadomości bez uwagi.

Wkrótce przy stole nie było nikogo, z wyjątkiem samego Aleksandra i Eugenii. Goście uciekli z przyjęcia, nawet ukochana Irenka.

- Koniec z tobą, Olek. Złożę pozew o rozwód - powiedziała Eugenia.

- Czy na to zasłużyłem? - powstrzymując gniew, zapytał Aleksandr.

- Tak, oczywiście

- Może mi wybaczysz?

- Zdrajcom nie wybaczam.

Następnego dnia Eugenia spakowała rzeczy i poleciała na wakacje. Od dawna marzyła o odwiedzeniu jakiegoś ciepłego kraju. To była świetna okazja...