Oszczędzanie na samochód stało się dla mnie czymś więcej niż tylko odkładaniem pieniędzy. To była moja nadzieja, mój cel, który każdego dnia przypominał mi, że warto walczyć o swoje marzenia. Przez kilka lat odkładałam każdy grosz – z dodatkowych godzin pracy, z odmawiania sobie drobnych przyjemności, z wyrzeczeń, które były trudne, ale dawały mi poczucie, że w końcu będę miała coś swojego.


Wiedziałam, że posiadanie samochodu ułatwi mi życie – będę mogła szybciej dojeżdżać do pracy, pomagać dzieciom i w końcu poczuć się niezależna. Każdy raz, kiedy odkładałam pieniądze, przybliżał mnie do realizacji tego celu. Mój mąż znał moje plany, widział, jak się staram i rozumiał, ile to dla mnie znaczy.


Pewnego dnia, kiedy byłam bliska uzbierania całej potrzebnej sumy, zauważyłam, że coś jest nie tak. Konto, na którym odkładałam pieniądze, było podejrzanie puste. Serce zaczęło mi bić szybciej, a w głowie pojawiły się dziesiątki pytań. Czy to jakiś błąd banku? A może ktoś włamał się na moje konto? Natychmiast zadzwoniłam do banku, by wyjaśnić sytuację.
I wtedy okazało się, że pieniądze zostały wypłacone. Przez mojego męża.


Wróciłam do domu, pełna niedowierzania i złości, gotowa usłyszeć wyjaśnienie. Kiedy go zapytałam, dlaczego to zrobił, jego odpowiedź była dla mnie jak cios w serce.


– „Moja siostra miała problemy finansowe,” powiedział, unikając mojego spojrzenia.

– „Potrzebowała pieniędzy na spłatę długów. Nie mogłem jej zostawić w potrzebie.”


Zamarłam. Przez głowę przeszły mi wszystkie chwile wyrzeczeń, wszystkie dni, kiedy rezygnowałam z drobnych przyjemności, odkładając pieniądze na coś, co było dla mnie tak ważne. A on, bez słowa, bez rozmowy, po prostu zabrał moje oszczędności i oddał je swojej siostrze.


– „To były moje pieniądze,” powiedziałam, a głos mi drżał. „Oszczędzałam na ten samochód latami. Jak mogłeś podjąć taką decyzję beze mnie?”


Spojrzał na mnie, ale w jego oczach widziałam tylko zmieszanie i poczucie winy.


– „To jest rodzina, musiałem jej pomóc. Zrozum, ona była w trudnej sytuacji. Przecież możemy uzbierać te pieniądze jeszcze raz.”


Każde jego słowo tylko potęgowało mój ból. „Jeszcze raz” – jakby to było takie proste, jakby kilka lat wyrzeczeń i ciężkiej pracy można było tak łatwo zignorować. Czułam, jak między nami otwiera się przepaść, której nie da się tak po prostu zasypać. Zrozumiałam, że moje marzenia i starania nie miały dla niego takiej wartości, jakiej oczekiwałam. Czułam się zdradzona, jakby ktoś wyrwał mi coś, co było częścią mnie.


W tamtej chwili wiedziałam, że nie chodzi już tylko o samochód. Straciłam coś znacznie cenniejszego – zaufanie do człowieka, z którym dzieliłam życie.