Stefan miał 68 lat, kiedy postanowił zakończyć swoje małżeństwo. Po czterdziestu latach wspólnego życia z Haliną czuł, że ich związek stracił sens. W ich domu panowała cisza, a rozmowy sprowadzały się do wymiany informacji o codziennych obowiązkach. Stefan, mężczyzna dumny i uparty, uznał, że zasługuje na coś więcej. Chciał nowego początku, nowej energii. Marzył o świeżym powiewie w swoim życiu, a przy okazji o kimś, kto zadba o dom, tak jak Halina kiedyś – zanim ich miłość zniknęła w gąszczu rutyny.


Rozwód przebiegł szybko. Halina, choć początkowo zaskoczona, w końcu zaakceptowała jego decyzję. Nie walczyła, nie prosiła o drugą szansę. Była zmęczona. Zmęczona latami starania się o ich relację, latami życia obok mężczyzny, który coraz bardziej oddalał się od niej.


Stefan myślał, że rozwód przyniesie mu ulgę, że po jego zakończeniu poczuje się wolny, pełen nowych możliwości. Ale kiedy nastały samotne wieczory, kiedy dom opustoszał, zrozumiał, że czegoś mu brakuje. Właśnie wtedy narodził się w nim pomysł, by znaleźć nową gospodynię domową – kobietę, która zadba o porządek, ugotuje obiad, może nawet wypełni pustkę, którą poczuł po odejściu Haliny. W jego oczach to było proste – nowa osoba, nowe życie.


Zaczął rozglądać się za kimś odpowiednim. Rozmawiał z sąsiadami, pytał znajomych, a w końcu zdecydował się na umieszczenie ogłoszenia w lokalnej gazecie. Napisał, że szuka kobiety w średnim wieku, która pomoże mu w codziennych obowiązkach. Nie spodziewał się jednak, że odpowiedź, którą dostanie, tak bardzo go zaskoczy.


Po kilku dniach przyszła pierwsza odpowiedź. Otworzył list z nadzieją, że znajdzie tam idealną kandydatkę. Ale to, co przeczytał, wstrząsnęło nim do głębi.


„Drogi Panie Stefanie,


Czy naprawdę sądzi Pan, że kobieta, którą Pan szuka, istnieje tylko po to, by Panu służyć? Żyjemy w czasach, kiedy każda osoba, bez względu na wiek, zasługuje na coś więcej niż bycie gospodynią domową. Może zamiast szukać kogoś, kto zadba o Pana dom, powinien Pan pomyśleć, jak samemu dbać o swoje życie.


Z poważaniem,
Kobieta, która nie szuka mężczyzny do sprzątania.”


Stefan patrzył na list przez dłuższą chwilę, nie mogąc uwierzyć w to, co przeczytał. Jak ta kobieta śmiała go oceniać? Przecież nie szukał nikogo do niewolniczej pracy, a jedynie kogoś, kto by mu pomógł w codziennych obowiązkach. Ale im dłużej myślał o jej słowach, tym bardziej zdawał sobie sprawę, że coś w tym jest. Czy naprawdę całe jego życie sprowadzało się do tego, by mieć kogoś, kto będzie dbał o jego wygodę?


W kolejnych dniach Stefan coraz częściej wracał do myśli o swoim życiu. Zdał sobie sprawę, że rozwód nie rozwiązał jego problemów. Przez lata żył w przekonaniu, że jego małżeństwo się wypaliło, bo Halina przestała być taką żoną, jaką była na początku. Ale może to on przestał być mężem, którego ona potrzebowała. Zastanawiał się, czy kiedykolwiek zastanowił się, czego ona chciała, czy kiedykolwiek próbował zrozumieć jej potrzeby.


Minęło kilka tygodni, a Stefan coraz bardziej czuł, że jego życie wymaga zmiany, ale nie takiej, jaką sobie wyobrażał. Zamiast szukać gospodyni, postanowił, że sam nauczy się dbać o dom, że spróbuje wypełnić swoją pustkę nie przez obecność innej osoby, ale przez pracę nad sobą.


Z czasem nauczył się gotować proste posiłki, dbać o porządek, a nawet znaleźć radość w codziennych obowiązkach, które kiedyś uważał za nieistotne. Każdego dnia wracał myślami do listu, który go tak oburzył. Zrozumiał, że kobieta, która go napisała, miała rację. To nie inni mieli wypełniać jego życie, to on musiał w końcu nauczyć się żyć dla siebie.