Wracałam do Polski po latach pracy za granicą z nadzieją na spokój i odpoczynek w swoim ukochanym mieszkaniu. To był mój azyl, miejsce, które przez lata remontowałam, a każdy zakątek miał dla mnie szczególne znaczenie. Gdy wyjechałam do pracy, powierzyłam klucze mojej mamie, wierząc, że będzie dbała o to miejsce, jak o swoje.


Przez wszystkie te lata regularnie wysyłałam mamie pieniądze, by miała na opłaty i swoje potrzeby. Wiedziałam, że nie jest jej łatwo, a ja miałam przecież możliwość zarobić więcej, pracując za granicą. Czasami zdarzało się, że mama prosiła o dodatkowe środki na remont czy inne sprawy związane z mieszkaniem. Nigdy nie wątpiłam w jej intencje, ufając, że wszystko, co robi, jest dla naszego dobra.


Jednak gdy wróciłam do Polski, czekało mnie coś, czego nigdy się nie spodziewałam. Klucze, które miałam przy sobie, już nie pasowały do zamka mojego mieszkania. Zaskoczona, zadzwoniłam do mamy, myśląc, że może nastąpiła jakaś pomyłka. Jednak jej odpowiedź była zimnym prysznicem.


Sprzedałam mieszkanie, córko. Potrzebowałam pieniędzy – powiedziała z zimnym spokojem, jakby mówiła o czymś zupełnie normalnym.


Nie mogłam w to uwierzyć. Jak mogła podjąć taką decyzję bez mojej zgody, bez konsultacji? Przecież to było moje mieszkanie, mój dom! Pieniądze, które jej wysyłałam, miały być wsparciem, a nie pretekstem do przejęcia mojej własności.


Jak mogłaś to zrobić? – spytałam, próbując powstrzymać łzy. – To było moje jedyne miejsce na ziemi, a ty mi je zabrałaś!


Potrzebowałam tych pieniędzy. Ty masz pracę, możesz sobie kupić coś nowego – odpowiedziała, jakby nie rozumiała, co dla mnie znaczyło to miejsce.


Z każdą chwilą czułam, jak świat się pode mną załamuje. Wszystkie lata ciężkiej pracy, tęsknoty za domem, za rodziną, poświęceń – to wszystko wydawało się teraz bez znaczenia.

Miałam nadzieję na spokojne życie w moim mieszkaniu, które miało być miejscem odpoczynku po trudach, jakie przeszłam za granicą. Zamiast tego, zostałam z niczym, zdradzona przez osobę, której ufałam najbardziej.


Teraz zostałam sama, bez miejsca, do którego mogłabym wrócić, i z sercem pełnym goryczy. Pytania kłębiące się w głowie nie dawały mi spokoju – jak mogła to zrobić? Co teraz będzie? I jak dalej żyć z tą zdradą?


To też może cię zainteresować: Daniel Martyniuk przekroczył granicę. Jego żona musi mieć anielską cierpliwość


Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: "Pojechałam nad morze z moją pierwszą teściową i córeczką": W domu wybuchł prawdziwy skandal