Od zawsze miałam wrażenie, że dla mojej mamy moja siostra była kimś wyjątkowym. Zawsze była ta delikatniejsza, ta bardziej potrzebująca, a ja – ta silniejsza, która radzi sobie sama. Starałam się zrozumieć, dlaczego mama traktuje nas tak różnie, ale z biegiem lat to poczucie niesprawiedliwości rosło we mnie, zamieniając się w ból i frustrację.
Zaczęło się od drobnych rzeczy. Sweter, który kupiłam sobie z pierwszej wypłaty, nagle znalazł się w szafie mojej siostry. Kiedy zapytałam mamę, co się stało, odpowiedziała beztrosko, że siostra bardzo go potrzebowała, a przecież ja mogę sobie kupić coś innego. Zrobiłam to – kupiłam nowy sweter, ale w głębi serca czułam, że coś jest nie tak.
Potem przyszła kolej na kosmetyki, książki, a nawet biżuterię, którą dostałam od babci. Za każdym razem, gdy pytałam mamę, dlaczego oddaje moje rzeczy, odpowiedź była zawsze taka sama – „Twoja siostra tego bardziej potrzebuje”. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego moje potrzeby były zawsze na drugim planie, dlaczego to, co należało do mnie, nagle stawało się własnością mojej siostry.
Z każdym kolejnym przypadkiem czułam, że tracę coś więcej niż tylko przedmioty. Traciłam swoją wartość w oczach własnej matki. Czy nie widziała, jak ciężko pracuję, żeby kupić te rzeczy? Czy nie rozumiała, że to dla mnie coś więcej niż tylko materialne przedmioty? Każda kolejna rzecz, którą mama oddawała mojej siostrze, była jak cios w serce, jak przypomnienie, że nigdy nie będę wystarczająco dobra.
Starałam się rozmawiać z mamą, tłumaczyć jej, jak się czuję. Ale za każdym razem, gdy poruszałam ten temat, spotykałam się z niezrozumieniem. Mama uważała, że przesadzam, że to tylko rzeczy, że powinnam być szczęśliwa, że mogę pomagać siostrze. Ale to nie była kwestia rzeczy. To była kwestia poczucia bycia niewidzialną, niedocenioną.
Ostatecznym ciosem było, gdy mama oddała mojej siostrze prezent, który dostałam od przyjaciela – piękną, ręcznie robioną torebkę. Był to dla mnie symbol naszej przyjaźni, coś, co miało dla mnie ogromną wartość sentymentalną. Kiedy zobaczyłam ją u mojej siostry, poczułam, jakby ktoś wyrwał mi serce. To nie była już tylko torebka. To była moja godność, moje prawo do bycia traktowaną z szacunkiem.
Tego wieczoru postanowiłam porozmawiać z mamą po raz ostatni. Wiedziałam, że muszę postawić granicę, że muszę walczyć o siebie. Z drżącym głosem powiedziałam jej, jak bardzo mnie to boli, jak bardzo czuję się odrzucona. Ale mama, zamiast mnie zrozumieć, oburzyła się. Powiedziała, że jestem samolubna, że nie rozumiem, jak to jest być matką dwóch córek, że zawsze starała się traktować nas równo. Ale ja nie czułam tego równego traktowania. Czułam tylko ból i rozczarowanie.