Rodzina powinna być miejscem wsparcia i miłości, ale dla mnie stała się źródłem bólu i rozczarowania. Wszystko zaczęło się od niewinnych sprzeczek, które z czasem przerodziły się w coś znacznie poważniejszego. Moja siostra, osoba, która powinna być moją najbliższą przyjaciółką, zaczęła przejawiać coraz więcej zazdrości wobec mojego życia. Na początku próbowałam to ignorować, tłumacząc sobie, że to tylko chwilowe, że wszystko wróci do normy. Ale z biegiem czasu zazdrość, którą czuła, stała się trucizną, która zatruła nasze relacje.


Kiedy byłam młodsza, zawsze patrzyłam na moją siostrę z podziwem. Była starsza, bardziej doświadczona, a ja marzyłam o tym, by kiedyś być taka jak ona. Zawsze ją podziwiałam i starałam się, by nasze relacje były jak najlepsze. Jednak, gdy zaczęłam odnosić sukcesy w szkole, a później w pracy, zauważyłam, że coś się zmieniło. Zamiast dumy, moja siostra zaczęła okazywać zazdrość.


Każdy mój sukces, każde dobre słowo, które usłyszałam, spotykało się z chłodnym komentarzem z jej strony. Zaczęła unikać mnie na rodzinnych spotkaniach, przestaliśmy rozmawiać o naszych planach i marzeniach. Zamiast cieszyć się z moich osiągnięć, zaczęła szukać sposobów, by je umniejszać. Zaczęła mówić za plecami, sugerując, że nie zasługuję na to, co osiągnęłam, że wszystko przychodzi mi zbyt łatwo.


Z biegiem lat sytuacja tylko się pogarszała. Moje relacje z siostrą stawały się coraz bardziej napięte. Każdy krok, który stawiałam naprzód, wydawał się pogłębiać jej złość i zazdrość. Kiedy dostałam awans w pracy, zamiast gratulacji, usłyszałam od niej, że „pewnie dostałam go przez przypadek”. Kiedy zakochałam się i planowałam ślub, ona stwierdziła, że „pewnie znowu miałam szczęście”. Każda dobra rzecz, która przydarzała się w moim życiu, spotykała się z jej chłodną obojętnością lub wręcz wrogością.


Ale najgorsze było to, że zaczęła celowo psuć moje szczęście. Zaczęła rozsiewać plotki na mój temat, próbując zniszczyć mój wizerunek w oczach innych. Wciągnęła w to nawet naszych wspólnych przyjaciół, manipulując nimi i próbując ich przekonać, że nie zasługuję na to, co mam. Każda rozmowa z nią kończyła się kłótnią, a ja czułam, że tracę siostrę, którą kiedyś tak bardzo kochałam.


Największy cios przyszedł, gdy dowiedziałam się, że próbowała zniszczyć mój związek. Przekonała mojego narzeczonego, że jestem osobą, której nie można ufać, że nie jestem w stanie być wierną żoną. Powiedziała mu, że „wie o mnie rzeczy, które mogłyby zniszczyć nasze małżeństwo”. Byłam zdruzgotana, kiedy dowiedziałam się, że to przez nią nasza relacja zaczęła się rozpadać. Próbowałam wyjaśnić sytuację, ale szkody, które wyrządziła, były zbyt duże.


To było jak ostateczne zdrada – cios w plecy od osoby, która powinna być najbliższą rodziną, wsparciem w trudnych chwilach. Zrozumiałam wtedy, że muszę podjąć trudną decyzję. Musiałam oddzielić się od siostry, by chronić swoje życie i swoje szczęście.