Helena zawsze była dumna ze swojego syna, Marcina. Był mężczyzną pełnym energii, ambitnym i kochającym mężem. Jego małżeństwo z Anią wydawało się być idealne. Helena cieszyła się, że jej syn znalazł kobietę, która go kochała i wspierała. Jednak los bywa nieprzewidywalny i w jednej chwili wszystko się zmieniło.

Pewnego dnia Marcin zaczął skarżyć się na silne bóle głowy i ciągłe zmęczenie. Helena namówiła go, żeby poszedł do lekarza. Po wielu badaniach i wizytach u specjalistów, usłyszeli najgorszą możliwą diagnozę – Marcin miał poważną chorobę neurologiczną, która wymagała natychmiastowego leczenia i długotrwałej opieki.


Helena była załamana, ale postanowiła zrobić wszystko, co w jej mocy, aby pomóc synowi. Spędzała długie godziny w szpitalu, wspierając go i dodając otuchy. Wierzyła, że Ania, jako jego żona, będzie stać u jego boku w tych trudnych chwilach. Niestety, rzeczywistość okazała się inna.


Pewnego wieczoru, gdy Helena wróciła ze szpitala do domu, zobaczyła Anię pakującą swoje rzeczy. „Ania, co ty robisz?” – zapytała zszokowana.


„Helena, nie mogę tego dłużej znieść. Marcin jest ciężko chory, a ja nie jestem w stanie się nim opiekować. Mam swoje życie” – odpowiedziała Ania, unikając spojrzenia teściowej.


„Ale przecież jesteś jego żoną! Obiecałaś być przy nim w zdrowiu i chorobie. Jak możesz go teraz zostawić?” – wykrzyknęła Helena, czując, jak gniew i smutek przejmują kontrolę.


„Znalazłam kogoś innego. Kogoś, kto mnie rozumie i wspiera. Zamierzam zamieszkać z nim” – powiedziała Ania, pakując ostatnie rzeczy.


Helena była wstrząśnięta. „Jak możesz być tak bezduszna? Marcin cię potrzebuje!” – zawołała, jej głos drżał z emocji.


„Przepraszam, ale nie mogę poświęcić swojego życia na opiekę nad nim. Musisz to zrozumieć” – odpowiedziała Ania, wychodząc z domu i zamykając za sobą drzwi.


Helena czuła, jak jej świat się wali. Wiedziała, że musi być silna dla swojego syna. Każdego dnia spędzała przy jego łóżku, wspierając go i dodając otuchy. Marcin, mimo swojego stanu, zauważył brak żony. „Mamo, gdzie jest Ania? Dlaczego mnie nie odwiedza?” – zapytał z trudem.


Helena patrzyła na syna z bólem w oczach. „Synku, Ania... Ania postanowiła odejść. Ale ja jestem tutaj i zawsze będę” – odpowiedziała, ściskając jego rękę.


Marcin zamknął oczy, a łzy spływały mu po policzkach. „Jak mogła mnie zostawić? Myślałem, że mnie kocha” – wyszeptał, czując, jak serce mu pęka.


Helena czuła się bezradna, widząc ból swojego syna. Wiedziała, że musi być silna i nie może się poddać. Każdego dnia walczyła o to, aby Marcin miał jak najlepszą opiekę. Szukała najlepszych lekarzy, organizowała terapie i starała się, aby jej syn czuł się kochany.


Z czasem stan Marcina zaczął się poprawiać. Choć proces był długi i bolesny, powoli odzyskiwał siły. Helena była przy nim na każdym kroku, wspierając go i dodając otuchy. Jej miłość i determinacja były nieocenione w tej walce.