Czy to naprawdę normalne? To nie są ich dzieci, więc nie powinni kontrolować ich przyszłości. Zawsze się tego obawiałam — i ten los mnie dopadł.

Mój syn postanowił ożenić się z rozwódką z "przyczepą". Próbowałam mu wytłumaczyć, że to nie jest normalne.

Trzeba wychowywać własne dzieci i kontynuować swój ród. Chcę mieć własne wnuki, a nie pasierbów, do których nie mam żadnych uczuć.

Moja synowa cieszy się tylko, że zrzuciła swoje dziecko na czyjeś barki, teraz nie musi się przemęczać. Wielokrotnie próbowałam wytłumaczyć synowi, że popełnia błąd.

Moi znajomi też uważają, że się myli. Ale ich dzieci są przekonane, że to normalna praktyka. Nie mogę sobie z tym poradzić, ponieważ wkrótce małżeństwa nie będą się starały o własne dzieci.

Jeśli będziemy zachęcać do bezojcostwa i rozwodów, to co się stanie ze społeczeństwem? Dziewczyny powinny włączyć głowę i patrzeć przed siebie, a nie kierować się uczuciami.

Każda z nich jest pewna, że znajdzie swojego mężczyznę nawet z dzieckiem na ręku. Wydaje mi się to dziwne.

Nie tracę nadziei. Naprawdę chcę wierzyć, że mój syn w porę się opamięta i nie popełni fatalnego błędu.

Chciałabym, żeby nie miał z tym małym dzieckiem nic do czynienia. To też moja wina — powinnam była pilnować, z kim się zadaje. Nie odpuszczę, bo to mój jedyny spadkobierca i nie mogę złamać drzewa genealogicznego...