Czy to moja wina, że hoduje biedę? Mój brat rozmnaża się w niekontrolowany sposób, a ja muszę poświęcić swoją rodzinę. Nie, nie zgadzam się na to.
Mam 35 lat. Mam syna i męża. Wszystko osiągamy sami, bo nie było sensu czekać na pomoc rodziców. Kiedy byłam na urlopie macierzyńskim, było nam bardzo ciężko, ale teraz jest trochę lepiej.
Niedawno odeszła moja babcia. Zapisała mi i mojemu bratu mieszkanie i mały domek. Wszyscy chcą, żebym zrzekła się spadku na rzecz Andrzeja. Widzisz, on jest młodszy ode mnie, nie tak silny, więc muszę mu ustąpić. Przez te wszystkie lata był na utrzymaniu mamy. Opiekowała się jego dziećmi, płaciła za wynajmowane mieszkania, a teraz chce mnie zostawić z pustymi kieszeniami.
Nawiasem mówiąc, moja mama nawet nie przyszła do mnie na ślub, ponieważ opiekowała się dziećmi mojego brata. Byłam tak urażona, że do dziś nie mogę jej tego wybaczyć. Ale to nie wszystko — po urodzeniu drugiego dziecka oddała im dwupokojowe mieszkanie, które odziedziczyła po ciotce. Kiedy próbowałam otworzyć usta, powiedziano mi, że jest im ciężko i że poradzę sobie sama.
Mój brat bardziej tego potrzebuje — mama nadal nie zmieniła swojego stanowiska. Ale tym razem się nie poddam, tym bardziej że moja babcia była przeciwna temu, żeby wszystko szło do Andrzeja. Tylko ona mnie wspierała i oskarżała mamę o niesprawiedliwość.
Andrzej nie miał na co narzekać. Mama znalazła mu pracę, podobnie jak synowej, a sama zajmowała się wnukami. Ponadto jej rodzice pomagali im finansowo i dawali im jedzenie z działki.
Kiedy wzięliśmy kredyt hipoteczny, nikt nie dał nam ani grosza. Musieliśmy z mężem mieszkać osobno, ponieważ wyjeżdżał w podróże służbowe, aby spłacić kredyt. Jednak nasze wysiłki nie poszły na marne — nie tylko zamknęliśmy kredyt hipoteczny, ale nawet kupiliśmy samochód. Ale musieliśmy poświęcić czas, mój syn dorastał na moich oczach, a mój mąż tego nie widział.
Ciężko pracowaliśmy, a Andrzej się rozmnażał. Mama klaskała na każdą wiadomość o ciąży. Siedzieli za skromne pensje w dwupokojowym mieszkaniu mojej ciotki i cieszyli się życiem.
Byłam bardzo szczęśliwa, gdy dowiedziałam się, że babcia zapisała mi spadek. Chcieliśmy kupić mieszkanie na wynajem, które w przyszłości odziedziczyłby nasz syn.
- Po co ci połowa? Niech mój brat wszystko sprzeda i się rozbuduje, ciasno im w dwupokojowym mieszkaniu — krzyczała moja mama.
- Ma już dość darów losu. Poradzę sobie ze spadkiem bez pomocy z zewnątrz.
- Ależ samolubną kobietę wychowałam! Nie masz gdzie mieszkać? Ty i twój mąż pracujecie razem, a Andrzej sam wszystko ciągnie!
- Powinien się mądrze rozmnażać i brać odpowiedzialność za swoje czyny. On jest dorosłym mężczyzną, wie, skąd się biorą dzieci i co zrobić, żeby ich uniknąć.
Mój brat już ze mną nie rozmawia. Pewnie czeka, aż mama mnie wydyma na majątku na jego korzyść. Mogę oddać tylko chatę, ale nie oddam mieszkania. Niech mówią o mnie, co chcą, ja będę twardo obstawała przy swoim.