Nie tylko z wyglądu, ale także z charakteru. Dlatego matka traktowała ich bez miłości. Miała jednego ulubionego syna — Sebastiana.


Nie, teściowa była dobra, życzliwa, dzieliła się wszystkim. To Oliwia była jej całkowitym przeciwieństwem, więc jej nie kochała. Sebastian wyrósł na egoistę, uważał, że wszyscy powinni mu pomagać, na pierwszą prośbę dawać/kupować wszystko, czego zapragnie. Mama go uwielbiała, zawsze dawała mu największy kawałek ciasta, kupowała nowe rzeczy, podczas gdy najstarszy nosił rzeczy ojca, a najmłodszy — kończył po średnim.


Kiedy najmłodszy Romek miał 8 lat, jego ojciec nagle odszedł z tego świata. Pierwszą rzeczą, po stracie męża, jaką zrobiła Oliwia, to zabronienie synom chodzenia do babci, a zwłaszcza pomagania jej.


Coraz częściej zaczęła mówić dzieciom przykre rzeczy na jej temat i nastawiała je przeciwko niej. Tylko chłopcy nie przestali kochać babci i potajemnie do niej uciekali, z wyjątkiem Sebastiana.


Babcia Ula nigdy nie powiedziała złego słowa o Oliwii, litowała się nad dziećmi, chętnie przyjmowała ją jako gościa. Najstarszy Andrzej miał już 16 lat, wiele rozumiał, widział, co się dzieje na własne oczy. Dla matki dwaj synowie byli po prostu "dziwakami babci Uli", ale nie jej ukochanymi synami.


Bracia dorastali, dwaj z nich przyjaźnili się, pomagali sobie we wszystkim, ale środkowy nie komunikował się z nimi. Nie chciał się z nimi niczym dzielić. Andrzej i Romek pożenili się, mieli dzieci.


Zaprzyjaźnili się ze swoimi rodzinami, nie zapomnieli pójść do babci Uli. Ich żony na zmianę ją karmiły, gotowały, odwiedzały. Wnuki chciały zabrać babcię do siebie, ale ona odmówiła, mówiąc, że umrze we własnym domu.


Życie Sebastiana potoczyło się inaczej. Z kobietami nie miał żadnych relacji, pracę zmieniał jak rękawiczki. Wszystko mu odpowiadało pod opieką rodzicielki, matka była blisko, karmiła, prała, dawała pieniądze.


Prawie nigdy nie rozmawia ze swoimi braćmi. Średni brat uważa, że są źli. Jak śmią się żenić, mieć dzieci i budować sobie domy? Nie mają pieniędzy! A on i jego mama liczą grosze! Nie są krewnymi! Wnuki nigdy nie widziały babci, bo ona powiedziała, że są dla niej nikim. Będzie miała tylko jednego wnuka, tego, którego da jej Sebastian!


Dzięki Bogu, że prababcia Ula jeszcze żyje. Zastępuje dzieciom ich babcię, nadal wita je z radością, chociaż nie widzi zbyt dobrze. Daje im swoją miłość poprzez uściski.