Moja teściowa stara się na wszelkie możliwe sposoby zganić nas, wierząc, że nic poważnego się nie stało. Ale my jesteśmy innego zdania.

Szwagierka ma dwadzieścia dziewięć lat, ale zachowuje się jak nastolatka w wieku szkolnym. Wydawało się, że w tym wieku powinno być zrozumienie tego, co się robi, odpowiedzialność za swoje czyny, ale tu nie chodzi o nią.

Teściowa przymyka na wszystko oko i usprawiedliwia jej zachowanie w każdy możliwy sposób. Pierwszą psotę dziewczyna zrobiła na naszym weselu. Upiła się do nieprzytomności, wygadując jakieś bzdury.

Zniszczyła nasz tort. Postanowiła zjeść go rękami, zanim jeszcze impreza się zaczęła. Oczywiście taki smakołyk nie mógł być podany gościom. Byłam bardzo zdenerwowana.

Uroczystość legła w gruzach. Zamiast cieszyć się najpiękniejszym dniem, musiałam dopilnować, aby krewna męża nie zrobiła nic nowego.

Teściowa broniła jej w każdy możliwy sposób. Dziewczyna, jak się okazało, po prostu nadpobudliwa, siły nieobliczone. Udaliśmy, że zapomnieliśmy.

Kilka miesięcy później szwagierka przyszła do nas i poprosiła o pożyczenie pieniędzy. Kwota była niemała. Potrzebowała jej na opłacenie rocznego czesnego na jakimś wymyślnym uniwersytecie.

Mieliśmy pieniądze, to był prezent ślubny. Odłożyliśmy je na mieszkanie. Nie chciałam ich oddawać siostrze męża, ale teściowa przekonała mnie i swojego syna, że ten krok jest konieczny.

Nieco później okazało się, że dziewczyna zrezygnowała ze studiów. Chociaż nie jestem pewna, czy tam poszła. Nie ma zamiaru zwracać pieniędzy.

Minęły lata. Teściowa nie miała coś do powiedzenia. Jej córka nie ma skąd wziąć takich pieniędzy, jest jej ciężko. Studia jej nie poszły, a my jej ciągle przypominamy o długu. Po tym wydarzeniu nie miałam ochoty widywać szwagierki. Nawet w promieniu kilometra.

Jednak teściowa była innego zdania. W swoje urodziny zaczęła nas aktywnie zapraszać. Odmówiliśmy, ponieważ nie chcieliśmy krzyżować ścieżek z moją szwagierką. Ale ona nalegała. To było jej święto, więc miała prawo zaprosić, kogo chciała.

Niechętnie przyjęliśmy zaproszenie. Wspomnienia z wesela prześladowały nas. Dziewczyna była zaskakująco spokojna i powściągliwa. Posiedziała chwilę i wykręciła się, mówiąc, że ma sprawy do załatwienia. Odetchnęłam z ulgą.

Okazało się, że ukradła kluczyki do samochodu swojego brata. Nie widzieliśmy też samochodu na podwórku. Nie odbierała telefonu. Teściowa zapewniała nas, że wszystko będzie dobrze, jutro wszystko zwróci.

Małżonek chciał napisać oświadczenie na policję. Matka powstrzymała go ze łzami w oczach. Błagała go, żeby nie psuł życia młodej dziewczynie.

Następnego dnia samochód stał zaparkowany przy wejściu, a teściowa przyniosła kluczyki. Dziewczyna po prostu pojechała na przejażdżkę. Wszystko w porządku, jak zapewniała teściowa.

Zaproponowała, żebyśmy zapomnieli o incydencie. Nie chcemy zapomnieć. Krewna zrobiła wiele złych rzeczy. Nie chcę tego wybaczyć.

Dlatego się nie komunikujemy. Od trzech lat staramy się nie ulegać namowom teściowej, żeby się spotkać z siostrą męża. Im dalej jesteśmy od siebie, tym mniej kłopotów.