Obraża się, ponieważ swaci nie chcą być częścią rozwiązania mieszkaniowego. Ale co my mamy z tym wspólnego?

Pomogliśmy naszej córce kupić mieszkanie z jedną sypialnią. Najstarsza córka ma dwupokojowe mieszkanie, ale jej teściowie dołożyli brakującą kwotę.

Daliśmy więc z mężem naszym córkom taką samą kwotę. Najstarsza córka jest mężatką od dwóch lat. Ona i jej mąż żyją dobrze, nie mogę powiedzieć nic złego o moim zięciu.

On sam nie pochodzi stąd, więc przyjechał tu bez posagu. Jednak jego rodzice wkroczyli do akcji i sprzedali mieszkanie jego babci, które miał odziedziczyć, i dali mu wszystkie pieniądze.

My daliśmy to, co zaoszczędziliśmy. Oczywiście pieniądze zostały podzielone po połowie między córki, więc najstarsza dostała tylko swoją część.

W tym roku najmłodsza córka wyszła za mąż. Daliśmy jej pieniądze i pozwoliliśmy dysponować nimi według własnego uznania.

Rzecz w tym, że jej teściowie nie zamierzają dołożyć drugiej połowy. Nie oceniam ich — każdy ma swoje możliwości finansowe. Poza tym mają dużą rodzinę, nie są w stanie kupić mieszkania dla wszystkich.

Pieniądze, które im zostały, przeznaczyli na wesele. Dzieci kupiły kawalerkę. Teraz córka jest rozżalona i ma pretensje.

Mówi, że nie będzie miała dziecka, bo nie mają gdzie mieszkać. Nie mają gdzie? Ludzie od lat mieszkają w wynajętych kątach, niektórzy w mieszkaniach komunalnych. Myślę, że ma po prostu tupet.

Jak chcą się rozwijać, to niech oszczędzają i pracują na to. Nie muszę jej utrzymywać przez całe życie — starsza córka od dawna nie zagląda mi do kieszeni.

Młodsza wciąż robi nam wyrzuty, że starsza ma dwupokojowe mieszkanie, a ona jednopokojowe. Nie chce adekwatnie postrzegać sytuacji, więc za wszystko obwinia nas.

Najwyraźniej nie powinniśmy byli w ogóle dawać jej pieniędzy, aby dokuczanie było uzasadnione. Żąda, abyśmy pomogli jej się rozwinąć, sprzedając działkę lub mieszkanie mojej matki. Ale to nie jest w naszych planach.

Mój mąż dał córce jasno do zrozumienia, że nie damy ani grosza więcej. Umywamy ręce, bo nie zamierzamy tolerować takiej postawy.

Po tej rozmowie obraziła się na nas i nawet przestała dzwonić. Naprawdę mam nadzieję, że córka się opamięta, bo nie chcę psuć relacji rodzinnych.