- Wyrzucić własne córki. Z własnego domu! W ciąży i z małym dzieckiem. Co one teraz zrobią? Jesteś gorsza niż macocha!
Siostra krzyczała i była oburzona, ale Zuzanna wysłuchała jej spokojnie. Kiedy krzyk się skończył, powiedziała:
- Zabierz je do siebie i zamieszkaj z nimi.
- Jak to? Jestem ich ciotką, a ty ich rodzoną matką.
- Cóż, jestem matką biologiczną, ja decyduję. A skoro ja decyduję, niech tak będzie.
Zuzanna nie skończyła jeszcze 50 lat. Czuje się jak stara zrzęda, załamana i wyczerpana. Po trzydziestce została bez męża i z dwójką dzieci. Pracowała bez wytchnienia, żeby dzieciom niczego nie brakowało.
Miała szczęście, że babcia zostawiła jej stare mieszkanie. Dwa pokoje nadawały się do zamieszkania. Wszyscy się zmieścili.
Kiedy jej córki dorosły, miała nadzieję, że wszystko stanie się łatwiejsze i będzie miała więcej czasu dla siebie. Ale tak się nie stało...
- Mamusiu, to jest Mikołaj — Zuzanna nie zdążyła wejść do mieszkania, a zobaczyła swoją starszą córkę w towarzystwie wysokiego chłopca. Spojrzał na Zuzannę bojaźliwie, przestępując z nogi na nogę.
- Dlaczego nic nie mówisz — Kasia szturchnęła Mikołaja w bok. Podrapał się w tył głowy i coś wymamrotał:
- My... to... Ogólnie rzecz biorąc, chcemy się pobrać...
- I będziemy mieszkać tutaj, z wami — powiedziała Kasia. - Nie stać nas na wynajęcie mieszkania, więc gdzie możemy pójść? Nie masz nic przeciwko, prawda, mamusiu?
Siostry mieszkały w jednym pokoju, ale teraz Wiktoria, młodsza córka, musiała przeprowadzić się do pokoju matki. Jednak sześć miesięcy później Kasia urodziła syna, a nowożeńcy nie mieli zamiaru się wyprowadzać.
Zaczęło brakować pieniędzy. Kasia i Mikołaj lubili zostawiać wnuka z babcią i chodzić do łazienki. Tam pluskali się godzinami, a rachunki za wodę stały się ogromne. Wydawali też dużo pieniędzy na jedzenie. Trzeba było rozpieszczać wnuka smakołykami.
Zuzanna postanowiła porozmawiać ze swoją starszą córką i zapowiedziała, że mają dołożyć się do rodzinnego budżetu.
- Skąd weźmiemy pieniądze? - Kasia była oburzona. - Jestem na urlopie macierzyńskim. A mój mąż chce kupić samochód, więc zbieramy pieniądze. Jakbyś nie widziała naszej sytuacji. Daj spokój, mamo!
Rzecz w tym, że Zuzanna coraz częściej myślała, że starsza i jej rodzina siedzą jej na głowie, ze zwisającymi nogami. Czy tak wyobrażała sobie dojrzałość córki? W dodatku w domu cały czas było głośno.
- Nie będę sprzątać toalety po cudzym mężczyźnie — powiedziała z oburzeniem Wiktoria.
- A ja mam dziecko na rękach. Zajmij się nim, a ja posprzątam — przekonywała Kasia.
- Daj go swojemu mężowi, który całymi dniami siedzi przy komputerze i gra. Kiedy ty stąd wyjdziesz, mam dość. Z tobą nie ma życia!
Zuzanna robiła wszystko, by siostry się pogodziły. Starała się dzielić obowiązki po równo, prosiła, by się nie kłóciły. Ale rozejm trwał tylko kilka dni.
- Mamo — Wiktoria wybuchła któregoś razu — cóż, powiedz im, żeby poszli gdziekolwiek. Tu jest ciasno, mam wszystkiego dość. I w ogóle, zostaw mi mieszkanie, napisz testament.
- Co ty wyprawiasz? Nie zamierzam jeszcze umierać. A poza tym jesteście dwiema siostrami i mieszkanie przypadnie wam obu w równych częściach.
Po ukończeniu studiów Wiktoria dostała pracę. Zuzanna miała nadzieję, że jej młodsza córka przyniesie rodzinie trochę pieniędzy. Tak się jednak nie stało.
Ta wydała swoją pensję w ciągu zaledwie kilku dni, kupując sukienkę, kolczyki, buty. W końcu zaczęła prosić matkę o zwrot kosztów podróży i innych wydatków.
I tu nastąpiła granica cierpliwości. Ostatnią kropelką było przybycie Wiktorii do domu z chłopakiem.
- To jest Damian — oznajmiła radośnie. Właśnie przyszliśmy z urzędu stanu cywilnego. Pobraliśmy się. Zamieszkajmy tutaj, dobrze?
- Gdzie tutaj? - to było wszystko, co Zuzanna mogła powiedzieć.
- Tutaj, gdzie indziej. Zwłaszcza że spodziewam się dziecka.
- A gdzie dokładnie w tym mieszkaniu? W kuchni? - Zuzanna zaczynała się gotować.
- Moglibyśmy tam, ale Mikołaj lubi jeść w nocy i wędruje do lodówki. A my, jak zdajesz sobie sprawę, potrzebujemy osobnego pokoju. Mieszkanie z tobą też nie wchodzi w grę, jak widzę.
Wiktoria skończyła swoją tyradę i spojrzała wymownie na matkę. W tym spojrzeniu wyczytała wielką chęć wysłuchania propozycji matki, by zamieszkać w jej pokoju. Czy ona, stara kobieta, czegokolwiek potrzebowała? Może spać na korytarzu. Albo w łazience.
Nadzieje najmłodszej córki nie zostały spełnione. Zuzanna zawołała starszą córkę i powiedziała:
- Obie macie dokładnie miesiąc na znalezienie własnego mieszkania. To zależy od was — wynajmijcie, kupcie, jedźcie do wiosek waszych mężów. Nikt oprócz mnie nie będzie tu mieszkał.
Oczywiście słowa Zuzanny wywołały wiele negatywnych emocji. Dzieci krzyczały na matkę, histeryzowały, płakały. Ale to wszystko nie miało żadnego wpływu na Zuzannę.
- Jestem bardzo zmęczona i chcę żyć w ciszy i spokoju — powiedziała stanowczo. - Wychowałam was sama, wykształciłam. A teraz wynoście się z mojego mieszkania. Jeśli będę musiała opiekować się moimi wnukami, nie odmówię, ale będziecie mieszkać osobno.
Minął rok. I bez względu na to, jak bardzo córki były oburzone i groziły, że zapomną drogi do domu matki, powoli się oddalały. Teraz, jeśli czegoś potrzebują, dzwonią wcześniej, pytają.
Po uzgodnieniu przyprowadzają nawet swoje dzieci do babci. Znalazły mieszkanie, jakoś sobie radzą. Ale na własną rękę.
Zuzanna żyje sama, spokojnie i wygodnie. I zdaje sobie sprawę, że gdyby nie wyrzuciła swoich dzieci, prawdopodobnie nie miałaby miejsca we własnym domu.