Poszedłem do sklepu, zrobiłem kilka niezbędnych zakupów i już miałem wyjeżdżać z parkingu. W tym momencie rozległo się delikatne pukanie w szybę samochodu.
Była to drobna, szczupła babcia. Poprosiła o podwiezienie. Nie poznałem jej, ale jak się okazało, babcia bardzo dobrze znała mnie i całą moją rodzinę. Mieszkała w tej samej wiosce co ja, ale w centrum.
Mój dom znajdował się na obrzeżach. Później żona powiedziała mi, że często podwoziła tę kobietę, a nazywała się Teresa.
W przeszłości rzadko kontaktowałem się ze starszym pokoleniem naszej wioski, więc tak naprawdę nie zagłębiałem się w kwestie ich emerytur i poziomu życia.
Moi rodzice mają stosunkowo dobrą emeryturę jako byli górnicy — ich miesięczny dochód wynosi w sumie około 12 tysięcy. Oczywiście to też nie jest dużo, ale wystarcza im na życie.
Ale Teresa... To skandal, jak małą ma emeryturę po 48 latach pracy... Oczywiście byłem zszokowany wiadomością o tak niskiej emeryturze. Teresa nie miała dzieci. Jak sama powiedziała, Bóg jej ich nie dał.
- Kiedy żył mąż, było o wiele łatwiej — wzdycha babcia. Wspominała męża bardzo ciepło i z wielkim smutkiem. Mówiła chętnie, widać było, że staruszka chce się porozumieć. Zapytałem ją, jak udało jej się przeżyć przy tak niewielkich dochodach.
Jest ciężko. Szczególnie zimą jest ciężko. Płacę połowę emerytury za światło, gaz i wodę, a nawet więcej. A za to, co zostaje, nie można kupić normalnego jedzenia — westchnęła.
Była rzeczywiście bardzo chuda, a jej ubrania były noszone przez wiele lat.
- Tej zimy jadłam tylko kaszę gryczaną i ziemniaki. Oszczędzałam na nowy licznik. Elektrycy powiedzieli mi, że muszę kupić nowy. Potrzebuję 850 złotych, a oni przyjdą i zrobią to za mnie.
Przynajmniej moi sąsiedzi przynieśli mi coś dobrego do jedzenia i nakarmili mnie. Uprzejmi ludzie.
Zapytałem babcię, dlaczego poszła do miasta. Okazało się, że poszła na targ. Kupiła ciepłe skarpety i szalik. Jej zdaniem rzeczy w mieście są lepszej jakości niż na wsi.
Odwiozłem ją całą drogę do domu, nie wziąłem żadnych pieniędzy, choć babcia bardzo się starała, żeby mi zapłacić. Podziękowała mi z całego serca i poszła w swoją stronę.
Poczułem się bardzo smutny. Przez całe życie człowiek pracował, a na starość musi przeżyć za grosze i oszczędzać na wszystkim. Czy to sprawiedliwe?