Figura, wygląd, styl, fryzura... Róża zawsze wyglądała spektakularnie. Sama wychowała córkę Jankę, miała z nią dobre relacje. Matka i córka dzieliły się sekretami, wspierały się nawzajem i nie obrażały.
Wkrótce Janka studiowała, nie chciała wracać do rodzinnego miasta — matka kupiła jej 2-pokojowe mieszkanie, aby córka miała dach nad głową. Dziewczyna podziękowała matce, bo świeżo wyremontowane mieszkanie w samym centrum Warszawy było jej marzeniem.
Potem zaczęła spotykać się z facetem, chciała wyjść za mąż — pojechała z matką na wieś, żeby poznała wybranka. Potencjalny zięć Róży nie przypadł jej do gustu. Był szarmancki i przystojny, ale chciwy ponad wszelką miarę.
Był zazdrosny o Jankę, nie pozwalał jej kupować prezentów dla swoich koleżanek i kontrolował każdy ruch panny młodej. Róża zrozumiała, że jej córka była w tarapatach.
Ona i jej mąż mieli doskonały związek, ufali sobie nawzajem i nigdy nie kłócili się o pieniądze. A tu wszystko dopiero się zaczyna! Powinna być jakaś namiętność, a nie tylko pieniądze i zazdrość.
Córka była zakochana po uszy, matka jej nie poznawała. Zaczęły się przygotowania do ślubu. Aby nie wydawać na suknię, pan młody nalegał, aby Janka wyszła za mąż w sukni jego siostry.
Nie zamówili też restauracji — planowali nakryć do stołu w domku letniskowym. Przyszły zięć Róży powiedział, żeby nie kupować prezentów, tylko dawać pieniądze.
Janka zgodziła się na wszystko, jakby jej zdrowy rozsądek zniknął, a jej matka płakała cicho i kręciła głową. Potem pojawił się wnuk Michał.
Mój zięć chciał nazwać swojego syna inaczej, ale tutaj Janka się nie poddała. Na początku nazywał go Arturem, nie uznawał żadnego innego imienia.
Babcia kupiła całą masę prezentów dla wnuka i przyszła odwiedzić dzieci. Zięć nie pozwalał jej zostać na noc, mówiąc: "Nie zajmuj nam miejsca".
Przez cztery lata Róża odwiedziła wnuka tylko kilka razy. Potem jej wiejski lekarz wysłał ją do Warszawy na badania, więc chciała zatrzymać się u córki. Adam długo się wiercił, ale nie miał wyboru.
Kiedy kobieta weszła do mieszkania, włosy stanęły jej dęba — zięć oszczędzał na wszystkim. Jej wnuk nosił zniszczone ubrania, miał zakaz kupowania słodyczy i wielu innych rzeczy.
- Janka, dlaczego Michaś w ogóle nie je mięsa? Białko jest ważne dla wzrostu. Zrobię pierogi — zwróciła się do córki.
- Nie rób. Nasz syn je tylko naturalną żywność, ja też zostałam wegetarianką.
- Odbiło ci? Dziecko dorasta, musi jeść zbilansowaną dietę! Nie żułaś trawy, kiedy byłaś dzieckiem!
- Nie powinno jeść niczego złego, będzie zdrowsze.
- Czy kiedykolwiek jadł słodycze?
- Adam daje mu jednego cukierka na specjalne okazje.
- A co z przedszkolem? Jak on tam je? Chodzi w dziurawych ciuchach... Nie masz pieniędzy? Chodźmy do sklepu, kupię mu przynajmniej kilka rzeczy!
- Mój syn nie chodzi do przedszkola. A co do ubrań... Adam mówi, że nie trzeba kupować wszystkiego nowego, Michał szybko rośnie.
Róża chciała kontynuować rozmowę, ale usłyszała kroki zięcia. Janka poprosiła o zakończenie tego tematu. Nie miała absolutnie żadnych kosmetyków, trochę biżuterii i modnych ubrań, jej matce też się to nie podobało.
Teściowa postanowiła porozmawiać z Adamem na ten temat, ponieważ wiedziała, że jej córka w młodości bardzo lubiła się stroić:
- Po co miałaby to robić? Żeby się wić przed mężczyznami? Nie będę marnować pieniędzy! A ty się nie wtrącaj w nasze sprawy. A tak w ogóle, to nie ruszaj produktów spożywczych, nie wchodź do innych pomieszczeń, a jeśli zdecydujesz się zamieszkać z córką, to płać czynsz! - mruknął Adam.
Róża już zachowywała się skromnie, spała na łóżeczku i praktycznie nic nie jadła. Zaczęła płakać po słowach zięcia i obiecała, że odkupi wszystko, czego raczyła spróbować.
Janka uspokoiła matkę, mówiąc, że humor jej męża jest specyficzny. Róża chciała coś słodkiego do kawy, jej wnuk usłyszał i pobiegł korytarzem.
- Oddaj to! Powiedziałem, nie zaciskaj pięści! Kto ci pozwolił? - Adam zaczął krzyczeć na cały dom. Janka nie wydusiła z siebie nawet słowa.
Róża zebrała siły w pięści i poszła do zięcia:
- Widzę, córko, że ten drań dobrze się ustawił, ale teraz o wszystkim zadecyduje mama. Wynoś się stąd, Adam. Mam dość twoich wybryków, zobacz, do czego doprowadziłeś moją córkę i wnuka!
Jesteś tu nikim, mieszkanie należy do mojej córki. Będziesz żądał ode mnie pieniędzy i liczył okruchy, które zjadłam? Twój syn nosi łachmany, dlaczego ty nosisz markowe spodnie do pracy? Idź też do sklepu z używaną odzieżą! - powiedziała teściowa.
Róża zabrała Jankę i jej syna i poszli zjeść pizzę. Mały Michał po raz pierwszy spróbował pysznego jedzenia. Córka nie broniła już męża, nie nalegała na zdrową żywność i zapomniała o swoim wegetarianizmie, gdy zobaczyła zamówienie na stole.