Nie mam do niego żadnych zastrzeżeń, ale nasze relacje z jego rodzicami nie układają się najlepiej. Bardzo starałam się być idealną synową!

Zawsze zwracałam na nich uwagę, witałam się i próbowałam się z nimi komunikować. Ale za każdym razem słyszałam kątem ucha ich niezadowolenie, gdy rozmawiali przez telefon z Piotrem, moim mężem.

Byli oburzeni, że jeszcze nie chcemy mieć dzieci. I obwiniali o to mnie, chociaż Piotrek solidaryzuje się ze mną w tej kwestii — planujemy mieć dzieci w przyszłości, ale jeszcze nam się nie spieszy.

Starałam się zachować zimną krew i nie okazywać emocji. Ale od razu zdałam sobie sprawę, że jeśli tak dalej pójdzie, to długo nie pożyję.

Ich ostatni dialog na głośnomówiącym, którego byłam świadkiem, rozśmieszył mnie i rozgniewał jednocześnie.

- Piotrek, ty i Alina, jak rozumiem, zawsze siedzicie w domu przy komputerze. Czy robicie coś jeszcze? - zaczęła rozmowę jego matka.

- Oczywiście, że tak. Codziennie wychodzimy na spacer przynajmniej na godzinę — odpowiedział.

- Co za świeże powietrze! Mieszkacie w mieście. Wdychacie tylko kurz.

- Nie, mówiłem ci, że mamy park obok naszego domu, nie jest przy autostradzie. To tylko natura, drzewa, świeże powietrze — wszystko, czego potrzebujesz. Chodzimy tam regularnie po pracy — zapewniał matkę.

- Oczywiście, że po pracy! Wieczorami nie ma tam słońca, to nie ma sensu!

Krótko mówiąc, wszystko było nie tak. Żyliśmy źle, robiliśmy złe rzeczy, nawet na spacery chodziliśmy źle!

Po takich dialogach starałam się nie denerwować, ale było to dla mnie trudne. Moi rodzice, na przykład, nie ingerowali w nasze życie rodzinne.

Pewnego razu ojciec Piotrka za dużo wypił podczas jednej z rodzinnych imprez i postanowił zadzwonić do mojej mamy.

Zwykle nie brał udziału w sporach wszczynanych przez żonę, ale dobrze wiedziałam, że mnie też nie lubił.

Najpierw złożył mamie życzenia, a potem niemal natychmiast zaczął jej na mnie narzekać.

- Od razu powiedziałem synowi, że ta dziewczyna zrujnuje mu życie. Będzie miał z nią wiele przykrości! Zobacz, oni nie chcą mieć dzieci! Moja żona i ja nie jesteśmy już nastolatkami, a kiedy będziemy mieć wnuki, którymi będziemy się opiekować? Samolubni ludzie, tacy właśnie są! I znam mojego syna, jest dobry. To twoja córka ma zły wpływ na Piotrka — powiedział teść.

Oczywiście mama natychmiast do mnie zadzwoniła i opowiedziała mi o ich rozmowie. Nie wiem, czego oczekiwał mój teść, kiedy skarżył się na mnie mojej matce. Nie kłóciła się z nim.

Odłożyła słuchawkę i wyciągnęła własne wnioski. Powiedziałam mężowi o sytuacji i postawiłam mu ultimatum.

Wyjaśniłam, że od dłuższego czasu znosiłam postawę jego rodziców wobec mnie, mimo że nie zrobiłam nic złego!

Zdałam sobie sprawę, że nie mogę zabronić mu kontaktowania się z rodzicami. Zaproponowałam mu więc alternatywę: raz w tygodniu będzie rozmawiał z mamą i tatą.

Jestem gotowa znieść ich stosunek do mnie, który raczej się nie zmieni, ale nie chcę być narażana na te ciągłe negatywne emocje.

Mój mąż nie miał innego wyjścia, jak tylko się ze mną zgodzić. Bardzo mnie kocha i boi się mnie stracić. Myślę nawet, że mój autorytet w jego oczach jest już silniejszy niż jego ojca.

Moja teściowa i teść byli oczywiście zszokowani tą wiadomością, ale ja już się nie kłócę — tak, nie obchodzi mnie, co sobie pomyślą.