I tylko król Salomon może uczciwie rozstrzygnąć, która z nich ma rację. Nasze mieszkanie żartobliwie nazywam małym ulem. Tak się złożyło, że cała nasza duża rodzina mieszka razem.
W trzypokojowym mieszkaniu mieszka 12 osób: ja z mężem, syn i synowa oraz trójka dzieci, moja córka z mężem i dwójką ich dzieci. Oczywiście jest trochę ciasno, ale nie nudno.
Mówią wiele przykrych rzeczy o teściowej i synowej, ale nasze życie jest przyjazne, nikt się nie kłóci. Wszyscy wspólnie zbieramy się na zakupy spożywcze. Zajmuję się zakupami i gotowaniem.
Chodzę z mężem do sklepu. Wszystko jest jasne i uczciwe: jemy to, co przygotuję, bez przesady. Wczoraj wróciłam z pracy o zmroku.
Szłam pogrążona w myślach, dopóki nie zobaczyłam swojej synowej idącej przed siebie. Wcześniej bym ją zawołała, ale dziś chciałam zobaczyć, co zrobi i dokąd pójdzie.
Kiedy zobaczyłam, co robi, poczułam się naprawdę źle. Na jej miejscu spaliłabym się ze wstydu! Wczoraj moja synowa Nadia wyszła ze sklepu z pięknym świątecznym pudełkiem.
Tutaj sprzedają ciasta. Myślałam, że postanowiła rozpieszczać dzieci, ale nie. Nadia zjadała po drodze wszystkie ciastka.
Nie mogłam uwierzyć własnym oczom, w domu było pięcioro głodnych dzieci, a ona sama zjadła cały przysmak i nie podzieliła się nim z nikim. To niesprawiedliwe.
Mamy tak wielu sąsiadów, a każdy jest ciekawy i nie przegapi okazji do plotek. Jeśli sytuacja się już powtórzyła, plotka prawdopodobnie już się rozeszła.
Ale najciekawsze wydarzyło się wieczorem, kiedy zdecydowałam się omówić z nią to, co widziałam. Powiedziałam jej, że jest matką. Kiedyś byłam niedożywiona i brakowało mi snu, dałam z siebie wszystko, co najlepsze dla moich dzieci.
A Nadia patrzy na mnie, nie rozumiejąc, do czego zmierzam. Oświadczyła, że jadła i będzie jadła dla przyjemności. Przysmak kupiła za własne pieniądze i nikomu go nie ukradła.
A to, co jadła w drodze, naprawdę miała na to w tym momencie ochotę. Dodała nawet, że dzieci nie są pozbawione wolności, a w domu zawsze są słodycze i ciasteczka.
Jeśli jadła ciastka, nie stała się złą matką. Poza tym poradziła mi, żebym częściej się rozpieszczała.
Co sądzisz o tym stwierdzeniu? Może czegoś nie rozumiem, ale nie będzie mnie stać na zjedzenie ciastka, wiedząc, że w domu czekają dzieci i wnuki...