Na przykład w niedzielę rano wstał wcześnie i zrobił pierogi, żebym miała mniej pracy. Inna kobieta byłaby szczęśliwa, ale nie ja.

Takie zachowanie mojego męża jest dla mnie jeszcze bardziej irytujące. Coraz częściej myślę o złożeniu pozwu o rozwód.

Mam 48 lat i z każdym rokiem coraz bardziej zdaję sobie sprawę, że nie przeżyłam swojego życia. Chociaż, jeśli spojrzeć na sytuację z zewnątrz, dobrze mi się powodzi.

Wspaniały mąż, wspaniałe dzieci, dobra praca. Ale nadal nie czuję się szczęśliwa. Kiedyś wyszłam za mąż bez pełnego przemyślenia tej decyzji. Po prostu nie chciałam być samotna, kiedy wszystkie moje przyjaciółki miały już małżonków.

Myślałam: pożyję rok, dwa, a potem spotkam prawdziwą miłość i się rozwiodę. Ale to wszystko trwało 25 lat. I przez cały ten czas nigdy nie spotkałam kogoś, kogo bym pokochała.

Mój mąż ubóstwiał mnie przez cały ten czas, a ja po prostu na to pozwalałam. Ale sama nigdy nie czułam miłości. Po prostu odgrywałam rolę wzorowej żony.

Wszyscy wokół mnie podziwiali naszą rodzinę. Ale co można zrobić, gdy ma się dzieci, bogactwo i dobrego męża? Jak można tak łatwo z tego zrezygnować?

Mój mąż jest bardzo pozytywną osobą, patrzy na wszystko z humorem i życzliwością. Nigdy nie przeklina ani na mnie, ani na dzieci. Dobrze zarabia, pomaga w domu. Latem zabiera nas na wycieczki. Nie mogę narzekać!

Ale im lepiej mnie traktuje, tym bardziej mnie to irytuje. Często zdarza się, że nie chce mi się nic robić w domu, leżę w łóżku i mówię, że źle się czuję, a mój mąż na to: "Połóż się, odpocznij, sam wszystko zrobię".

Z takim złotym mężem wciąż myślę o rozwodzie. Czasami tak bardzo chcę pójść do niego i powiedzieć: "Nigdy cię nie kochałam i udawałam, że wszystko jest z nami w porządku".

A potem żal mi mojego męża, dlaczego jestem dla niego taka surowa? Przecież nie zrobił mi nic złego.

Niedawno świętowaliśmy 25 lat wspólnego życia. Przyjaciele i krewni zebrali się, aby nam pogratulować. Mój mąż wzniósł toast za to, jak bardzo mnie kocha i jakie ma szczęście, że mnie ma.

A ja tylko uśmiechnęłam się obłudnie, ukrywając całą prawdę. Zawsze myślałam, że mam na tyle wytrwałości, by żyć z nim do późnej starości.

Kiedyś łączyły nas dzieci, ale teraz one dorosły. Coraz bardziej zdaję sobie sprawę, że chcę się rozwieść i to natychmiast.

Nie chcę spędzić reszty życia z kimś, kogo nie kocham. Niekochany mąż jest dla mnie tak nieprzyjemny, że nie mogę tego znieść. Tak się dzieje, gdy nie kocha się kogoś w związku.

Drogie kobiety, nie powtarzajcie moich błędów!