Mieszkaliśmy w ruinach przez jakiś czas. Potem pożyczyliśmy pieniądze i zrobiliśmy remont. Teraz zostaliśmy poproszeni o opuszczenie lokalu — teściowa zamierza go wynająć.

Kiedyś mieliśmy z teściową dobre relacje. Nie wtrącała się w nasze życie, nie dawała rad, za co ją szanowałam. Byliśmy jej bardzo wdzięczni za mieszkanie, ponieważ byłam na urlopie macierzyńskim, nie mieliśmy pieniędzy na wynajem mieszkania.

Nie myśleliśmy o wspólnym mieszkaniu, bo wiadomo, że różne pokolenia pod jednym dachem się nie dogadają. Nie myśleliśmy nawet o kredycie hipotecznym z powodu kryzysu finansowego, który nas dotknął.

Teściowa w porę przypomniała sobie, że mieszkanie jej mamy stoi puste i dała nam klucze. Chciała je sprzedać i pomóc nam z zaliczką, ale w takim stanie nikt nie chciał kupić nieruchomości.

Planowała remont, ale potem policzyła wszystkie straty i zmieniła zdanie. Kiedy zobaczyłam to miejsce, złapałam się za głowę. Wyglądało to tak, jakby mieszkała tam jakaś aspołeczna osobowość.

Czarne sufity, tapety na ścianach, zepsuta hydraulika i niedziałająca elektryka. Nie mieliśmy żadnych własnych oszczędności, ale nie podobało nam się życie w takich warunkach.

Odczekaliśmy kilka miesięcy i postanowiliśmy pożyczyć pieniądze od znajomych na remont. W ciągu sześciu miesięcy uporządkowaliśmy wszystko i w końcu odetchnęliśmy.

Minął tydzień. Dokończyliśmy z mężem wszystkie drobiazgi i przygotowaliśmy się na przyjęcie gości, chcieliśmy zorganizować parapetówkę. Zjedliśmy wspólny obiad z krewnymi, wszyscy docenili nasze starania i rozeszli się do domów.

Tylko moja teściowa z jakiegoś powodu zaciskała zęby. Wróciła pół roku później i powiedziała, że chce wynająć mieszkanie lokatorom. Ale mamy wyjście — możemy płacić jej czynsz, żeby nie szukała obcych.

Jej emerytura nie wystarcza, więc wymyśliła takie rozwiązanie. Mąż aż się rozpłakał. Teściowa w ogóle nie zwracała na niego uwagi — dała nam tydzień do namysłu. Byłam w rozpaczy, po prostu usiadłam i płakałam.

Mój mąż z zasady nie chciał płacić matce za mieszkanie. Przeprowadziliśmy się do domku letniskowego moich rodziców i zaczęliśmy szukać niedrogiego mieszkania.

Mój mąż tak się wściekł, że zerwał wszystkie nowe tapety, wyrwał nowe rury, zniszczył ścianki działowe. Na razie mieszkamy w domku letniskowym, a potem to rozwiążemy.

Moja teściowa nie pojawia się na horyzoncie, powiedziała wszystkim krewnym, jacy jesteśmy niewdzięczni. Tak, ona jest inna — wyrzuciła młodą rodzinę z dzieckiem na ulicę.