Dobrą rzeczą jest to, że mieszkamy w stolicy, a ona mieszka na przedmieściach, więc nie spotykamy się tak często. Jednak moja teściowa zawsze przyjeżdża na dwa lub trzy dni, z noclegiem, aby pobawić się z wnukiem i porozmawiać z synem.

Zawsze grzecznie się z nią spotykam, ale czasem zdarzają się "wskazówki". Po nich teściowa zawsze skarży się synowi, że jej nie rozumiem, dodaje coś więcej od siebie do "strasznej" historii, w wyniku czego mój mąż i ja mamy awanturę, po której teściowa szybko idzie do siebie.

Po dniu lub dwóch wszystko wraca do normy, uspokajamy się do następnej wizyty kochanej mamusi. Ostatnim razem teściowa nie została nawet na noc, a swoje pretensje kierowała do swojego syna w drodze do domu.

Przyjechała do stolicy niespodziewanie, na polecenie swojego lekarza, na dodatkowe badania. Samodzielnie rozwiązała wszystkie pytania medyczne, a potem zadzwonił dzwonek do drzwi.

Moja teściowa miała zostać u nas na dwa dni, a ja nie sprzeciwiałam się i nastawiłam się na bezkonfliktowość, pragnąc z całego serca, aby Aleksandra odjechała autobusem bez żadnych ekscesów.

Mój obiad nie był jeszcze gotowy i zaproponowałam teściowej herbatę z bułeczką. Wypiła herbatę bez apetytu, zjadła kilka bułek i poszła do wnuka. Po około godzinie przebywania z nim nagle zebrała się i pognała na ostatni autobus.

Zdziwiłam się, ale znowu poszłam z prądem — nie, więc nie, zwłaszcza że byłam zajęta gotowaniem obiadu i staraniem się, aby był mniej lub bardziej uroczysty, na cześć przyjazdu mojej teściowej.

Dosłownie godzinę później zadzwonił do mnie mąż, a za pół minuty moje ucho było czerwone od jego krzyków:

"Dlaczego nie nakarmiłaś mamy? Czy herbata naprawdę jest najbardziej pożywnym posiłkiem dla osoby bez obiadu?"

Nie miałam pojęcia, że moja teściowa była tak głodna, myśląc, że jadła gdzieś na mieście, zwłaszcza że nie miałam obiadu, a mój mąż musiał wrócić z pracy o siódmej wieczorem, o której spodziewałam się usiąść przy stole i zjeść dobry posiłek.

Moje wyjaśnienia do niczego nie doprowadziły, mąż się zdenerwował i zamiast uroczystej kolacji, wieczorem w domu miała miejsce "uroczysta" afera, znów na cześć teściowej. Czy nie mogła choć raz przyjechać, żeby nie denerwować nas swoim gadaniem?