W wiosce pozostało niewielu młodych ludzi. Ludność składała się wyłącznie z emerytów. Po ukończeniu szkoły Lena i jej kolega z klasy Stefan wyjechali do miasta. Ona, jak marzyła, poszła na studia, chłopak dostał pracę jako kierowca w fabryce mebli.

Po ukończeniu studiów dziewczyna również znalazła pracę. Młodzi ludzie zaczęli mieszkać razem. Wynajęli mieszkanie i zaoszczędzili pieniądze na ślub. Wszystko było dobrze, ale smutek przyszedł niespodziewanie.

Chłopak miał wypadek samochodowy. Nie mogli go uratować. Lena została sama. Ciężko przeżywała żałobę. Jak miałaby być sama bez ukochanego? Zwłaszcza że spodziewała się dziecka.

Nie było wystarczająco dużo pieniędzy na wynajęcie mieszkania, więc Lena postanowiła wrócić do domu, do matki. Myślała, że urodzi dziecko, a następnie wróci do miasta, aby zarobić pieniądze, ponieważ musiała samotnie wychowywać dziecko.

Ale jej matka nie zaakceptowała ciężarnej córki. Nie wpuściła jej nawet za próg, aby nie zhańbiła rodziny: "Poświęciliśmy ci tyle wysiłku. Uczyliśmy cię, wysłaliśmy na studia. Myśleliśmy, że wyjdziesz za mąż. Założysz rodzinę, pomożesz rodzicom. Jesteś latawicą. Zejdź nam z oczu", jej matka nie chciała się uspokoić.

Lena szła przez wioskę i płakała, nie miała dokąd pójść. Myśli o tym, że powinna pozbyć się dziecka, zaczęły coraz częściej pojawiać się w jej głowie. Ale jak to zrobić, przecież było to dziecko jej ukochanego Stefana.

W drodze na dworzec autobusowy dziewczyna spotkała swoją szkolną koleżankę. Zrozpaczona Lena podzieliła się z nią swoim smutkiem. Opowiedziała o tym, co spotkało Stefana i o tym, jak została przepędzona przez własną matkę, gdy dowiedziała się, że jest w ciąży.

"Wszyscy myślą, że jestem latawicą, a Stefan i ja chcieliśmy się pobrać. Tak bardzo się kochaliśmy. Nie chcę już dłużej żyć. Nie będę w stanie sama wychować dziecka", powiedziała Lena, szlochając.

Przyjaciółka poradziła jej, by powiedziała o wszystkim matce Stefana. Dziewczyna zawahała się, ale jej przyjaciółka wzięła Lenę za rękę i zaciągnęła ją do domu teściowej.

Walentyna przywitała przyjaciółki na progu domu i zaprosiła do pokoju. Lena opowiedziała o swoim związku ze Stefanem i o tym, że będzie miała dziecko z jej synem. Powiedziała im, że została wyrzucona z domu.

Lena nie wiedziała, jak zareaguje na to matka Stefana. "Jak będzie, tak będzie" - pomyślała. Ale nie spodziewała się takiej reakcji. Walentyna zaszlochała i rzuciła się, by objąć Lenę.

"Moja droga córko. Tak się cieszę. Nie miałam żadnej nadziei. Myślałam, że nic nie zostało z mojego syna. Ale teraz jest dziecko. Część mojego syna. Nie pozwolę ci teraz nigdzie odejść.

Będziemy razem wychowywać dziecko. Mam emeryturę i trochę oszczędności. Starczy nam na życie, najważniejsze to dbać o siebie, żebyś mogła urodzić zdrowe dziecko" - mówiła dalej teściowa, a łzy spływały po jej szczęśliwej twarzy.