Utrzymuję nie tylko siebie, ale też syna i córkę. Najstarszy nie może znaleźć pracy, a tymczasowa praca na pół etatu nie wystarcza na życie.

Młodsza córka nawet nie próbuje znaleźć pracy — szuka bogatego pana młodego.

Czasami były mąż daje pieniądze, ale przeważnie sama wszystko ciągnę. Mam też chałupę na wsi, bo w trudnych czasach ogródek warzywny się przydaje - narzeka jej koleżanka.

Wszyscy jej współczuliśmy. Jedni dawali rady, inni słuchali w milczeniu. Szkoda oczywiście, że w takim wieku musi ciężko pracować i utrzymywać swoje duże dzieci.

Szczerze mówiąc, nie wiem, co zrobią jej dzieci, kiedy ona odejdzie. Są zupełnie nieprzystosowane do dorosłego życia.

Kiedy Ela przejdzie na emeryturę, będzie im bardzo ciężko. Teraz szuka innej pracy na pół etatu, ponieważ jej dochody nie są wystarczające. Ale dzieci mają to gdzieś — dobrze jest im siedzieć na karku matki.

Syn przynajmniej coś robi, a córka całymi dniami przesiaduje na portalu randkowym. Domaga się od matki nowych ubrań, bo musi chodzić na randki.

Nie chce jej się nic robić w domu. Jest zbyt leniwa, by nawet umyć po sobie talerz. Ela codziennie narzeka na swoje dzieci i wygląda na bardzo zmęczoną.

- Wychowałaś leniwą dziewczynę. Może powinnaś z nią poważnie porozmawiać? - Jeden z pracowników odważył się jej odpowiedzieć.

- Myślisz, że nie próbowałam? Sto razy! Moja córka mówi, że nie będzie ciężko pracować za trzy grosze. Chce dużej pensji, ale kto ją zatrudni bez doświadczenia i chęci do pracy?

Ona nic nie umie robić. Tylko jeść i nakładać makijaż. Jest zbyt leniwa, żeby podgrzać gotowy posiłek, kiedy ja jestem w pracy. O czym tu rozmawiać?

Wszyscy jej współczują. W tym wieku trudno jest nosić wszystkie zmartwienia na jednym ramieniu. Zazwyczaj dzieci pomagają rodzicom na starość, ale tutaj jest odwrotnie.

Ale ostatnio spotkałam moją przyjaciółkę. Okazało się, że dobrze zna Elę. Jak się okazało, w młodości też była szalenie leniwa, więc mąż ją zostawił.

Nie gotowała, nie sprzątała, nie prała. Nie wstydziła się bałaganu i góry brudnego prania. Kupowała gotowe jedzenie w sklepie, więc nie musiała się zbytnio wysilać.

- Nie chcesz jeść konserw? W takim razie nie jesteś głodny - powiedziała mężowi.

Mężczyzna nie wytrzymał i złożył pozew o rozwód. Ela wróciła do rodziców. Tam znalazła nowego mężczyznę, który nie podkreślał szczególnie bezczynności żony.

Wkrótce jednak nie wytrzymał i uciekł. Musiała więc nauczyć się robić wszystko sama. Nawet znalazła pracę.

Teraz jest jasne, że dziedziczność i przykład odegrały pewną rolę. Nie ma na co narzekać, bo dzieci są odbiciem swoich rodziców.

Niech Ela obwinia siebie za to, że nie udało jej się wpoić pracowitości swojemu synowi lub córce.

Gdy następnym razem zaczęła płakać, szybko zmieniliśmy temat i poprosiliśmy, by nie opowiadała nam więcej bajek.

Niech przypomni sobie siebie z młodości i się uspokoi. Zbiera owoce swoich działań. Powinna była pomyśleć wcześniej i naprawić swoje błędy, ale teraz czas minął.