Nie było tam specjalnej miłości, ale Nadia nie przeszła przez zbyt wielu zalotników, aby nie być samotnikiem. Jej mąż nie był idealnym człowiekiem rodzinnym.

Żył tak, jak mu się podobało. Żona o miękkim sercu nie mogła postawić go na swoim miejscu i tolerowała wszystko. Nawet zdrady...

Czekała, aż Stefan przezwycięży swój temperament i pogrąży się w życiu rodzinnym. Jednak nawet narodziny jego syna nie uspokoiły go.

Kobieta w rzeczywistości sama była zaangażowana w wychowanie dziecka. Mąż wkrótce odszedł, co było dość oczywiste.

Rozwód Nadia przeżyła spokojnie, ponieważ była przyzwyczajona do samotności. Było jej nawet łatwiej niż z mężem, bo nikt nie szarpał nerwów. Jednak jego wybryki i ciągłe nieobecności bardzo zepsuły zdrowie Nadii.

Po dwóch latach pracownik zaczął podrywać ją. Zaczęli się spotykać. Nadia pomyślała, że wreszcie poczuła się potrzebną i kochaną kobietą.

Tym razem syn zrobił coś dziwnego — odmówił zaakceptowania ojczyma. Tak czy inaczej, musieli się rozstać.

Po prostu przyzwyczaił się do tego, że cała uwaga mamy skupia się na nim. Nie dał matce możliwości zorganizowania życia osobistego.

Nawet "kupienie" jego lojalności nie udało się, chociaż Waldek próbował. Nadia musiała zapomnieć o rajskim życiu z Waldkiem i zanurzyć się w codziennym życiu samotnej mamy. Syn zawsze był dla niej najważniejszy.

Po incydencie z Waldkiem nie próbowała już układać sobie życia osobistego, ponieważ zdała sobie sprawę, że nie ma to sensu.

Syn dorósł. Teraz nie potrzebuje matki. Teraz mieszka za oceanem. Ma żonę i dzieci. Wszystko jest tak, jak być powinno.

Czas biegł z zawrotną prędkością. Nadia zdała sobie sprawę, że lata jej nie oszczędzają. Żyła od telefonu do telefonu syna, ponieważ nie przyjeżdżał w odwiedziny.

Niemal błagała go, by przyjechał i pokazał jej wnuki, ale czy on słuchał matki? Miał inne, ważniejsze rzeczy do zrobienia.

Syn zawsze zasłaniał się zmęczeniem i mówił, że bilety są za drogie. Tak więc przez dziesięć lat nie przyjechał ani razu.

Nadia była bardzo urażona. Poświęciła swoje życie dziecku, a on nie mógł do niej przyjechać. Czy to normalne? Wszystko, co otrzymywała w podzięce, to rzadkie telefony i pocztówki.

Kobieta zdała sobie sprawę, że źle wychowała syna. Nie powinna była odpychać Waldka, a syna postawić do pionu.

Nie można poświęcać swojego życia dla dzieci, w końcu są one tylko gośćmi w naszym świecie. Nikt nie gwarantuje, że syn lub córka podadzą ci szklankę wody na starość. Aby się nie denerwować, lepiej niczego nie oczekiwać.