Ale mam już dość po pierwszym roku — Irka działa mi na nerwy. Wszystko robi po swojemu, w ogóle mnie nie słucha.

Wkrótce zostanie wyrzucona z uczelni. Byłam zmęczona zamartwianiem się, dzwonieniem do niej, sprawdzaniem gdzie jest i z kim.

Nie chciałam mieszkać z wnuczką. Ale zgodziłam się przyjąć ją na pierwszy rok studiów. Jej rodzice nawet nie zapytali jej, czy chce studiować, czy nie — wepchnęli ją gdzieś. Tym "gdzieś" było moje miasto.

Mieszkają 100 kilometrów ode mnie. Ale w ich mieście nie ma normalnego uniwersytetu. Z moją wnuczką mam napięte stosunki, więc od razu zaproponowałam im, żeby posłali ją do miejscowej szkoły i nie szarpali sobie nerwów. Nikt mnie nie posłuchał.

Moja wnuczka zawsze na mnie warczy. Nie ma autorytetu. Od dawna nie spędziłam z nią więcej niż godzinę, ponieważ jako nastolatka całkowicie wymknęła się spod kontroli.

Dlaczego miałabym chcieć takiej odpowiedzialności? Mój syn tylko wzruszył ramionami, gdy poprosiłam go, by porozmawiał ze swoją córką, ale moja synowa ma własne zdanie.

Widziałyśmy się z wnuczką tylko w święta. Nie słuchała rodziców — uważała, że jest zbyt dojrzała. Mimo że synowa pracuje jako psycholog, nie radzi sobie z dzieckiem.

Synowa od razu powiedziała, że nie mają pieniędzy na wynajęcie mieszkania, więc wnuczka zamieszka ze mną.

Wyjaśniłam, że nie mam nic przeciwko pomocy, ale mówiłam o tym, że Irka nie jest mi posłuszna.

Ale żona mojego syna mnie przekonała. Powiedziała, że przez ostatni rok zmądrzała, dorosła, wszystko będzie dobrze.

Na początku wszystko było w porządku. Moja wnuczka wracała do domu zaraz po zajęciach i pomagała mi sprzątać, ale potem wszystko poszło w dół. Zaczęła wychodzić w nocy, robić makijaż.

Próbowałam pójść z nią na kompromis, ale ona miała mnie w nosie. Kłóciłyśmy się każdej nocy. Irka przepraszała i prosiła, żebym nie mówiła rodzicom.

Milczałam i broniłam jej, a potem dowiedziałam się, że moja wnuczka oblała sesję. Całe wakacje spędziłyśmy na czytaniu książek — zdała wszystko.

Myślałam, że Irena wyciągnie wnioski. Niestety. Drugi semestr, to samo. Znowu chodziła do klubów, marnowała czas, opuszczała zajęcia.

Podczas jej pobytu w moim domu zrobiłam się siwa. Ciśnienie krwi zaczęło mi dokuczać, chciano mnie nawet umieścić w szpitalu. Kiedy wróciła do domu na wakacje, odetchnęłam z ulgą.

Nie chciałam opowiadać ci wszystkich szczegółów, chciałam cię tylko poinformować. Dzieci nie wierzyły mi, że ich córka może "to" zrobić.

Nie próbowałam udowadniać swoich racji, po prostu wyjaśniłam, że nie będę już gościć Irki. Jak oni zaczęli mieć do mnie pretensje! Ale nie ustępowałam.

Nikt nie zadzwonił do mnie we wrześniu. W rzeczywistości nikt o mnie nie myślał przez cały ten czas.

Sama próbowałam się do nich dodzwonić — nikt nie podniósł słuchawki. Oczywiście szkoda było, że zostałam sama, ale nie można wymusić przysługi.