Ale to jej wina. Mama przez całe życie stawiała własne pragnienia na pierwszym miejscu, a teraz zbiera owoce swojej obojętności.

Żyłam sama — nauczyłam się radzić sobie bez mamy. Miała własne hobby, w którym nie było dla mnie miejsca. Jedyne, co robiła, to sprawdzała moje prace domowe.

To całe wychowanie. Przez te wszystkie lata mama ani razu nie przyszła na moje występy w przedszkolu. Babcia uczestniczyła we wszystkich moich koncertach i występach. Oczywiście byłam zadowolona, ale marzyłam o tym, żeby zobaczyć mamę na widowni.

Nawet mój ojczym poświęcał mi więcej uwagi niż moja własna matka. Pomagał mi w lekcjach i przygotowaniach do wakacji. Kupował mi książki, a raz nawet zapisał mnie do biblioteki.

"Nie dotykaj mnie. Oglądam telewizję! Boże, nawet w domu nie potrafisz siedzieć cicho", krzyczała na mnie mama. Mama uważała, że jej zadaniem jest nakarmić mnie, ubrać i wysłać do szkoły.

Nie uważała za konieczne, by mnie słuchać, wspierać i poświęcać mi czas. Z czasem zdałam sobie sprawę, że jeśli moja mama nie zostanie zaczepiona, nie będzie się złościć. Tak rozpadła się nasza komunikacja.

Kiedy byłam w 1 klasie liceum, mój ojczym zostawił moją mamę. Dużo płakałam, bo aktywnie uczestniczył w moim życiu i interesował się nie tylko moimi ocenami. Prawdopodobnie byłam bardziej zdenerwowana niż moja mama, ponieważ nie była do niego przywiązana.

Każdy żył na własną rękę. Oczywiście opiekowała się mną, ale nie kontrolowała mnie w żaden sposób. Karmiła mnie, ubierała, chodziła na zebrania szkolne, ale poza tym byłam pozostawiona sama sobie.

To cud, że nie wmieszałam się w złe towarzystwo. Po szkole musiałam od razu znaleźć pracę, bo mama nie chciała płacić za moje studia. Zmieniałem wiele miejsc, ale wszędzie wykazywałem zapał i starania.

W jednej z firm poznałam mojego przyszłego męża. Spotykaliśmy się przez jakiś czas i postanowiliśmy się pobrać. Po ślubie zamieszkaliśmy z jego rodzicami i to było jak objawienie.

Moi teściowie przyjęli mnie bardzo ciepło. Teściowa zastąpiła mi matkę. Ta cudowna kobieta traktowała mnie tak dobrze, że nie mogłam się nacieszyć. Nie robiła mi wyrzutów, nie poniżała, nie krzyczała i nie przewracała oczami, gdy zrobiłam coś źle.

Mama mojego męża zawsze mnie słuchała i wspierała. Jej rady były na wagę złota, ale nigdy mi ich nie narzucała. Czułam się częścią ich rodziny. Naturalnie nazywałam teściową mamą, bo była dla mnie matką, w bezpośrednim tego słowa znaczeniu.

Z moją matką prawie nigdy nie rozmawiałam. Dzwoniłam do niej raz w tygodniu, żeby się upewnić, ale po tonie wyrzutów rozłączałam się.

"Porzuciła mnie na starość, nie dba o matkę" — wypominała mi matka.

Teściowa tłumaczyła, że rodzic w ten sposób okazuje zazdrość. Mama miała nadzieję, że całe życie będę biegać wokół jej spódnicy, ale okazało się zupełnie inaczej. W ciągu 12 lat małżeństwa dwukrotnie zostałam mamą.

Teraz mieszkamy już we własnym mieszkaniu, a moi teściowie przeprowadzili się do domku na wsi. Prawie nie utrzymuję kontaktu z mamą — nie czuję się z nią komfortowo. Dzieci lubią przebywać z rodzicami męża, ale nie chcą odwiedzać mamy.

My z mężem odwiedzamy ją tylko w wakacje. Obraża się na nas, ma pretensje, że lepiej traktuję teściową, ale sama na to pozwoliła. Tak, teściowa jest mi bliższa niż mama. Nie ukrywam tego.

Choćby nie wiem, jak mama próbowała przeciągnąć koc na swoją stronę, nie uda jej się. Pomogę jej, bo to mój obowiązek, ale nigdy nie będzie między nami ciepłych relacji.