Jednak w latach dziewięćdziesiątych wszystko było inne: właśnie rozwiodła się z mężem i została z dwójką dzieci w ramionach (małe dzieci, pięć i siedem lat).

Bardzo trudno było wtedy znaleźć pracę. Ola miała bardzo małe dochody. Jej były mąż nie płacił alimentów i nawet nie widywał się z dziećmi, nie pomagał w żaden sposób.

Rodzice Oli odszedłi dawno temu. Została jej tylko jedna siostra: starsza, siedem lat różnicy. Nigdy nie były ze sobą zbyt blisko.

Jej siostrze udało się kiedyś znaleźć męża: dobrze zarabiał, co pozwalało jego żonie nie pracować.

Ona zajmowała się dzieckiem. Zimą mieszkali w mieście, a latem w domku letniskowym. Raz w roku wyjeżdżali na wakacje.

Oli nie było stać na wyjazd za granicę. Poprosiła więc siostrę, aby pozwoliła jej i dzieciom zatrzymać się na kilka tygodni w ich domku letniskowym.

Siostra zgodziła się, ale zażądała, by sami zapewniali sobie jedzenie. Nic z ogrodu czy sadu. Całkowita samoopieka. Ola zgodziła się na wszystko.

Na początku wszystko było w porządku. W pierwszym tygodniu jej siostra i jej mąż zabrali Olę nad jezioro, pływali, jedli razem.

Ale życie na wsi przez dwa tygodnie nie wyszło. Wszystko zostało przerwane bardzo nagle.

Jej siostra ugotowała kiełbaski dla niej i jej męża na kolację i zostawiła je na kuchence. Najmłodsze dziecko Oli znalazło jedzenie.

Został ostrzeżony, że surowo zabrania się zabierania czegokolwiek, ale nie mógł się powstrzymać. Później powiedział, że bardzo chciał kiełbaski.

Ola i jej dzieci źle się wtedy odżywiały. W końcu dziecko zjadło wszystkie (siedem sztuk). Nikomu nic nie powiedział, po prostu poszedł na spacer.

Pół godziny później rozpętała się burza. Siostra krzyczała, pytając, gdzie jest ich kolacja. Nie mogli tego rozgryźć i wtedy chłopak powiedział prawdę.

I to był koniec. Kłótnia stała się dość paskudna, obie strony wymieniały paskudne rzeczy. Rano Ola zabrała dzieci i poszła do domu.

Wydawało się, że to taka błaha sprzeczka, ale potem nie odzywały się do siebie przez około sześć lat.

Po rozwodzie siostra stała się milsza i pogodziła się z Olą. Czasami do siebie dzwonią, ale nigdy się nie odwiedzają. I to pomimo faktu, że od tamtego incydentu minęło ponad dwadzieścia lat.