Teraz dobrze mi się powodzi. A moja córka jest mądrą dziewczynką, jest szczęśliwa każdego dnia. Gdyby nie jej ciągłe choroby, byłoby idealnie.

Moi rodzice mieszkają daleko, więc nie mogą opiekować się wnuczką. Dyrektor złości się za każdym razem, gdy proszę o zwolnienie lekarskie.

Mama poradziła mi, żebym zwróciła się do babci Lidki. Jest samotna, więc ucieszy się z towarzystwa córki.

Mam gdzie mieszkać, jest wystarczająco dużo miejsca. Jedyną rzeczą jest to, że temperament mojej krewnej nie był cukrem i krążyły plotki, że jej mąż i syn opuścili ją z tego powodu.

W zasadzie nie miałam wyboru, więc postanowiłam zaryzykować. Tym bardziej że moja córka jest spokojna, z nią nie będzie problemów.

Babcia Lidka początkowo odmówiła, ale potem powiedziała, żebym wysłała jej adres — to była moja ostatnia nadzieja.

Tydzień później staruszka była już u nas. Zmęczona, wychudzona, z wyblakłymi oczami. Zaczęła układać się w swoim pokoju, ale bała się podejść do okna — nie była przyzwyczajona do piętrowych domów.

Kiedy Łucja wróciła do domu, od razu podbiegła do gościa i dała jej cukierka:

- Chcesz? Schowałam go specjalnie dla ciebie. Mówiono mi, że jesteś wredna, ale to nieprawda, prawda? Jesteś po prostu bardzo smutna, a ja cię rozweselę.

Staruszka wzięła cukierka i przycisnęła dziewczynkę do siebie. Wcale nie poczuła się urażona jej słowami.

Rano wyszłam z ciężkim sercem. Milion razy powtarzałam babci, jak karmić córkę, co dawać jej z lekarstw, ale ona wyglądała przez okno i ciężko wzdychała.

Martwiłam się na darmo — świetnie się bawiły. Śmiech córki słychać było w całym domu. Ale gdy tylko babcia mnie zobaczyła, natychmiast wstała i poszła do swojego pokoju. Ale przez chwilę widziałam w jej oczach promień szczęścia.

- Mamusiu, ona jest taka miła, w ogóle nie przeklina. Dziękuję, że ją zaprosiłaś — powiedziała moja córka.

Kiedy weszłam do kuchni, zobaczyłam ogromne ciasto na stole. Było jeszcze ciepłe. Było tak pachnące, że aż mi ślinka ciekła.

- Dziękuję bardzo. Napijemy się herbaty? - zapytałam babcię. Nagle staruszka wybuchła płaczem.

- Czy zrobiłam coś, co cię uraziło? - zapytałam.

Jak się okazało, babcia celowo zrobiła z siebie w oczach innych wredną babę. Nie chciała współczucia, jakim byłaby zalana, gdyby przyznała się, że została wdową w tragicznych okolicznościach.

Straciła jednocześnie męża i syna. Poprosiłam ją, aby została z nami na stałe, a babcia z radością się zgodziła...