Po prostu moi rodzice zawsze poświęcali więcej czasu i uwagi mojej młodszej siostrze. Uważali, że jest ładniejsza i mądrzejsza ode mnie. Mój ojciec mawiał:

"Nie ma ani mądrości, ani urody".

Milczałam, ale zawsze starałam się, by rodzice byli ze mnie dumni.

Skończyłam szkołę wzorowo, dostałam się na dzienne studia, wygrałam nawet stypendium, ale moi rodzice zdawali się przymykać oko na wszystkie moje osiągnięcia.

Uporczywie mnie nie zauważali. Dla nich istniała tylko Marina. Byłam najzwyklejszą dziewczyną, o nie wyróżniającym się wyglądzie.

Ale Marina była niebieskooką blondynką o delikatnej skórze i wzruszającym uśmiechu.

Dostałam pracę w dobrej firmie. I tu ku mojemu zaskoczeniu zostałam zaproszona na randkę przez samego szefa. Na początku odmówiłam, odrzuciłam jego zaloty.

Ale potem zgodziłam się na lunch. Wypiliśmy kawę w restauracji z widokiem z lotu ptaka. Byłam zachwycona, ale nie pociągał mnie Aleks jako mężczyzna.

Chociaż zachowywał się bardzo honorowo, należy to zauważyć. I to właśnie było dla mnie najbardziej pociągające.

Po obiedzie zaproponował, że odwiezie mnie do domu. Moi rodzice mogli zobaczyć jego fajny samochód z okna. Gdy tylko dotarłam do domu, zaczęli mnie wypytywać, kim on jest.

Szczerze im powiedziałam, że mój szef się do mnie zalecał. Ale rodzice, zamiast cieszyć się z córki, zaczęli mnie namawiać, żebym przedstawiła mu Marinę.

"Jeśli nie potrzebujesz bogatego mężczyzny, to podziel się z siostrą. Ona wie, jak komunikować się z mężczyznami lepiej niż ty".

Byłam urażona taką postawą. Okazało się, że mojemu ojcu i matce wcale nie zależało na moim szczęściu. Najważniejsze dla nich było to, aby ich najmłodsza córka miała dobre życie.

Po jakimś czasie Aleks złożył mi propozycję małżeństwa, a ja się zgodziłam. Nadal nic do niego nie czułam.

Chciałam tylko udowodnić rodzicom, że jestem im potrzebna i że tak uznany mężczyzna może mnie pokochać.

Musieliśmy mieszkać razem z matką Aleksa. Była dobrze wychowaną, elegancką kobietą. Jakoś wyzywająco mnie ignorowała, pokazując, że nie jestem mile widziana.

Byłam przyzwyczajona do bycia wyrzutkiem, więc nie miałam nadziei i złudzeń. Podczas naszego wspólnego życia udało mi się urodzić syna.

Nasze życie było nijakie, nigdy nie wychodziliśmy, a potem mój mąż stał się wobec mnie zimny.

Coraz bardziej pachniał damskimi perfumami. Nie odpowiadał na żadne moje pytania. A kiedy przyłapałam go w naszym łóżku z kochanką, Aleks szczerze wyznał, że nigdy mnie nie kochał:

"Potrzebowałem tylko przyzwoitej dziewczyny, z którą mógłbym się ożenić i spotykać".

Zaczęłam szlochać. Wtedy powiedziałam Aleksowi, że odchodzę od niego i zabieram ze sobą syna, że nie potrzebuję jego pieniędzy i jego też nie potrzebuję.

Krzyczał, że wyrzuci mnie samą, że potrzebuję tylko jego pieniędzy, że nie odda mi syna. Nie wiem, jak by się to skończyło, gdyby wtedy do pokoju nie weszła matka mojego męża. Spoliczkowała go, zabrała mnie do swojej sypialni i położyła na łóżku.

Czasami w życiu pomoc przychodzi z zupełnie nieoczekiwanego kierunku. W momencie, gdy już czułam, że moje życie jest skończone, matka mojego męża podała mi pomocną dłoń.

Anna wyznała, że wiele lat temu była w dokładnie takiej samej sytuacji jak ja teraz. Jej mąż był prawdziwym kobieciarzem, a jej syn był taki jak on.

Powiedziała również, że na początku była nieufna wobec mnie, myśląc, że jestem tylko kolejnym łowcą ich fortuny, ale teraz była przekonana, że nie interesują mnie pieniądze.

Następnego dnia Anna zabrała mnie i wnuka i przeniosła do wiejskiego domu. Wydziedziczyła też swojego syna. Teraz mieszkamy w domu tylko we trójkę.

Moja teściowa okazała się bardzo przyzwoitą osobą. Bardzo troszczy się o mnie i mojego syna. Wygląda na to, że w końcu znalazłam rodzinę, o której marzyłam od tak dawna.

Moi rodzice nie mogli dać mi miłości i opieki, ale dostałam to wszystko od obcej osoby. Życie jest całkowicie nieprzewidywalne i nigdy nie można zgadnąć, w którym momencie zrobi kolejne ukłony.

Utrzymuję kontakt z rodzicami, ale to raczej formalna rozmowa. Na razie tak, a potem życie postawi wszystko na swoim miejscu. Dzięki wsparciu Anny niczego się teraz mi nie brakuje.