Mąż mi go narzuca, choć chłopak jest dla mnie obcy. Mój mąż uważa, że nie ma sensu mieć kolejnego dziecka, skoro ma już syna. Była żona nie chce zajmować się chłopcem, więc chcą mi go podrzucić.

Ja też byłam już mężatką, ale nie mam dzieci. Wiedziałam, że mój mąż ma syna, ale myślałam, że alimenty i niedzielne wizyty załatwią sprawę. Chcę mieć własne dziecko, ale mój mąż nie podziela mojego zdania.

Mieszkamy w dwupokojowym mieszkaniu Andrzeja. Zrobił tam ściankę działową, więc z zewnątrz mieszkanie wygląda jak trzy pokoje. Jeden z pokoi zajmuje jego syn, który ostatnio przebywa z nami dzień i noc.

Była żona nie chce wypełniać swoich obowiązków. A dziadkowie zadowalają się kontaktem z wnukiem raz w miesiącu. Mój mąż jest wspaniałym ojcem, ale chcę, żeby to było pokazane naszym wspólnym dzieciom.

Pierwsza żona początkowo planowała oddać chłopca, ale nie chciała płacić alimentów. Tak też się stało. Syn rzekomo mieszka z matką, która otrzymuje alimenty, ale w rzeczywistości mieszka z ojcem.

Krzyś nie jest dobrze wychowanym chłopcem. Jest rozpieszczony, przyzwyczajony do tego, że świat kręci się wokół niego.

Mój mąż jest pewien, że wspólnymi siłami możemy skierować go we właściwym kierunku, ale czy ja tego chcę? Dlaczego nikt mnie nie zapytał? Nie chcę być odpowiedzialna za dziecko, którego nie znam.

Poza tym chcę spełnić się jako kobieta i urodzić dziecko. Mój mąż nie rozumie, po co mi "niepotrzebne problemy". Nie muszę poświęcać swojej figury, nie muszę cierpieć na porodówce, dziecko już mam.

Ale nie potrzebuję pięciolatka, chcę mieć dziecko, które przejdzie przez wszystkie etapy macierzyństwa. A syn mojego męża jest bardzo podobny do swojej matki, co mnie jeszcze bardziej odpycha.

- Wiedziałaś, że wychodzisz za mężczyznę z dzieckiem. Dlaczego się popisujesz? - mówi moja teściowa.

Mąż powiedział mi, że chłopiec mieszka z mamą, nie było mowy o wspólnym mieszkaniu! Więc teraz wszystko się zmieniło i muszę zastąpić matkę chłopcu.

- Nie ma cudzych dzieci. Jeśli kochasz Andrzeja, pokochasz też jego syna - zapewniła mnie teściowa.

Ale ja nie kocham tego chłopca! Wkurza mnie. Mogę wykonywać pewne obowiązki automatycznie, ale nie mam żadnych uczuć.

Gdybym była bezpłodna, to tak. Ale dlaczego miałabym rezygnować z szansy na zdrowe dziecko? Nie chcę się dostosowywać i dopasowywać do kogoś innego.

Jestem gotowa wychowywać syna mojego męża, jeśli on zgodzi się na wspólne dziecko. Nie mogę zastąpić mu mamy i nikt nie może.

Kocham mojego męża i naprawdę mam nadzieję, że uda nam się osiągnąć kompromis. Chcę mieć własne dziecko.