Walery i Anna doświadczyli tego na własnej skórze, gdy przeszli na emeryturę. Pieniądze były ograniczone, a żadne z ich dzieci nie zamierzało im pomóc. Jak mogły?
Przecież opiekowali się nimi przez całe życie, włożyli duszę w ich wychowanie, zapłacili za ich edukację, wychowali ich, kochali, pielęgnowali, a w rezultacie zostali sami.
Anna i Walery mają troje dzieci. Na początku było im ciężko, ale nie opuszczali rąk, kochali się, wspierali, ciężko pracowali i w końcu udało im się wszystko ułożyć.
Ich ślub odbył się jeszcze przed ukończeniem studiów. Anna miała osiemnaście lat, Walery dwadzieścia jeden. Kilka miesięcy później Anna dowiedziała się o ciąży. Kochała dzieci, ale czasy były wtedy ciężkie.
Musieli przetrwać na stypendium, a potem jak żyć, gdy urodzi się dziecko? Ale nie odważyli się na zabieg. Za wszelką cenę trzeba urodzić i zapewnić dziecku wszystko, co niezbędne.
Po jakimś czasie urodziła im się córka. Dali jej na imię Magdalena. Dziewczynka dorastała spokojnie, cicho, nikt jej nie dręczył.
Walery pracował na pół etatu i jednocześnie studiował. Anna poszła na urlop macierzyński. Ledwo wiązali koniec z końcem, ale młodość, entuzjazm i inspiracja pomagały im się nie zniechęcać.
Lata mijały, wszystko się poprawiało. Tylko Anna dowiedziała się o kolejnej ciąży. Jej mąż był szczęśliwy, musiała urodzić. Ta wiadomość znów była ciosem dla sytuacji finansowej rodziny.
Walery znalazł więc inną pracę. Starał się jak mógł, z dodatkowej pracy na pół etatu nie zrezygnował. Rzadko bywał w domu.
Anna studiowała korespondencyjnie i udało jej się nawet obronić dyplom. Od rana do wieczora zajmowała się dziećmi, a w nocy się uczyła.
Odkąd Anna zdobyła wyższe wykształcenie, mogła myśleć o szanowanej pracy. A dzieci były już duże.
Rodzicom udało się nawet rozpieścić dziewczynki zabawkami i lalkami. Nikt nie potrzebował ubrań. Ani przyborów szkolnych. Udało im się nawet wyjechać na wakacje i ferie.
Kiedy obie dziewczynki były już uczennicami, Anna ponownie zaszła w ciążę. Nie był to pierwszy raz, kiedy rodzina musiała radzić sobie z trudnościami, więc nie byli zdenerwowani.
W końcu dawali z siebie wszystko dzieciom. Prawie cała ich pensja wydawana była na dzieci. Nikt nie był niczego pozbawiony.
Gdy każde dziecko osiągało pełnoletność, rodzice dawali mu mieszkanie. Najpierw pierwszej córce, potem drugiej, a na końcu trzeciej. Pierwszy dom przyszedł im łatwo.
Mieli wystarczająco dużo oszczędności. Na drugi ledwo starczyło, musieli pożyczyć trochę pieniędzy i podjąć dodatkową pracę.
Ale z synem było jeszcze trudniej, ponieważ nie było już żadnych oszczędności. Do dziś spłacają kredyt hipoteczny. Ale nie chcieli nikogo pominąć. Kochali wszystkich jednakowo.
Choć rodzina od czasu do czasu przeżywała trudności, wszyscy zdobyli wyższe wykształcenie, spełnili wszystkie swoje marzenia, a nawet wyjechali na zagraniczne wakacje.
Chcieli zapewnić swoim dzieciom wszystko, co najlepsze. Rodzice nie chcieli, aby ich dzieci całe życie harowały jak oni sami i ograniczały się w czymś.
Lata mijały, dzieci ustatkowały się w życiu. Najstarsza córka miała wytworne wesele, ponieważ jej mąż pochodził z zamożnej rodziny. Anna i Walery nie chcieli pozostawać w tyle za swatami.
Gdy tylko świętowali jeden ślub, druga chciała wychodzić za mąż. Ona również potrzebowała wyszukanego ślubu, aby dotrzymać kroku siostrze.
Co robić? Znów się zadłużyli. Nawet sprzedali samochód. Wzięliśmy pożyczki.
Minęło wiele lat, a ich dzieci są już dorosłe. Starość dopadła parę nagle. Ich zdrowie zaczęło szwankować, siły się wyczerpały. Staruszkowie z trudem radzili sobie z codziennymi czynnościami.
Obecnie potrzebują pomocy, opieki. Tylko wszystkie ich dzieci mieszkają w innych miastach. Odzywają się tylko w święta.
Teraz gdy oboje są już emerytami, dzieci nie mają powodu, by interesować się życiem starszych rodziców.
Nie pytają ich o problemy, nie zapraszają w odwiedziny, zawsze są czymś zajęci i nie dbają o nich. Starsi ludzie nie mają pieniędzy na rozrywkę, wypoczynek, bo wszystko wydają na leki i jedzenie.
Zawsze dawali swoim dzieciom to, co najlepsze, ale teraz muszą radzić sobie sami. Teraz muszą polegać na sobie nawzajem. Kochają się i szanują. Ale dzieci są od nich odseparowane. Czyja to wina?