Rodzina mojego męża była dość duża, z wieloma dziećmi. Ojciec był bardzo dumny, że spłodził trzech synów.

Miał negatywny stosunek do dziewcząt, co mi się nie podobało. Powiedział, że w jego rodzinie powinni rodzić się wyłącznie chłopcy. Widzisz, w ich rodzinie w ogóle nie ma córek.

Któregoś dnia na rodzinnym obiedzie zaczęliśmy rozmawiać na temat dzieci. Teść zasugerował, że musimy się pospieszyć z narodzinami wnuków, póki ma siły na opiekę nad dziećmi.

Właśnie wtedy się pobraliśmy, więc nie planowałam dziecka tak wcześnie. Zachowałam ciszę, żeby nie wywołać konfliktu. Wtedy postanowiłam porozmawiać z mężem.

Podobnie jak jego ojciec twierdził, że powinien urodzić się tylko syn. Naturalnie zaczęłam się denerwować. Powiedział, że jeśli urodzi się dziewczynka, będą ze mną pewne problemy.

Widzisz, w ich rodzinie kobiety rodzą tylko chłopców. Postanowiłam porozmawiać z teściową. Zastanawiałam się, co o tym sądzi.

Powiedziała, że ​​ona też kiedyś się tym martwiła. Przez całą ciążę nie mogła znaleźć dla siebie miejsca. Dopiero gdy urodziła dwóch synów, odetchnęła.

Radziła, aby o tym nie myśleć, ponieważ dziedziczność naprawdę odgrywa rolę. Wszystkie synowe urodziły chłopców. Sześć miesięcy później dowiedziałam się, że jestem w ciąży.

Wszyscy byli szczęśliwi z powodu tej wiadomości. Nie mogłam jednak znaleźć dla siebie miejsca – bardzo się martwiłam.

Ojciec mojego męża niemal codziennie powtarzał mi, że potrzebuje tylko wnuka. A teściowa zaczęła podejrzewać, że mam córkę.

Kiedy zaczęły się skurcze, nikogo nie było w domu. Pojechałam ambulansem do szpitala położniczego.

Poród był szybki i łatwy. Kiedy usłyszałam, że urodziła się moja córka, łzy popłynęły mi z oczu. Bardzo się bałam!

Nie wiedziałam, jak przekazać tę wiadomość bliskim. Dopiero wieczorem wyznałam to mężowi. Był bardzo zdenerwowany. Czekałam na wypis jak na wyrok.

Moje nerwy były na granicy wytrzymałości. Wszyscy próbowali mnie uspokoić, ale to nie przynosiło skutku. Współlokatorzy byli pewni, że teść zmięknie, gdy tylko weźmie wnuczkę w ramiona. Ale w ogóle nie stawił się na wypis.

Mąż niechętnie wziął ją w ramiona. Przyjęcie w domu było bardzo zimne. Teść nawet nie zbliżył się do wnuczki.

Teściowa próbowała załagodzić nerwy, ale nie bardzo jej się to udało. Mąż nie przykładał szczególnej wagi do opieki nad córką i naśladował zachowanie ojca.

Byłam bardzo zdenerwowana. Co więcej, córka była bardzo podobna do swojego taty. Czekałam na moment, kiedy wszystko się ułoży. Ale niestety.

Z każdym dniem było tylko gorzej. Moja córka również dorastała bardzo niespokojnie. Jej nocne krzyki męczyły zarówno męża, jak i jego ojca. Zaczęliśmy się kłócić.

Zaczęli nawet podejrzewać mnie o zdradę, ponieważ mój mąż nie miał innego wytłumaczenia, dlaczego urodziła się dziewczynka.

Sześć miesięcy później zdałam sobie sprawę, że nadszedł czas, aby to zakończyć. Mój mąż właśnie zabrał mnie do rodziców. Przyjęli mnie i nie przeszkadzali.

Mama wspierała mnie na wszelkie możliwe sposoby i pomagała przetrwać ten trudny okres. Od tego czasu samotnie wychowywałam córkę, a potem wyszłam za mąż po raz drugi. Drugiemu mężowi urodziłam dwóch synów.

Była teściowa początkowo próbowała porozumieć się z wnuczką i robiła wszystko, co w jej mocy, aby usprawiedliwić syna, a także przepraszała za niego. Nie żywiłam do niej urazy i nie sprzeciwiałam się komunikacji z dzieckiem.