Kiedy otrzymaliśmy dyplomy, pobraliśmy się. Zaczęliśmy mieszkać z moją teściową, z którą nie miałam zbyt dobrych relacji.

Teściowa ciągle mi dokuczała, mówiła, że źle gotuję, że źle prasuję, źle rozwieszam pranie. Nawet podłóg nie myłam, jak należy. Zawsze mnie kontrolowała.

Dlatego Olek i ja zaczęliśmy się kłócić. Potem odbyliśmy poważną rozmowę. Postanowiliśmy przeprowadzić się do wynajętego mieszkania.

Tak też zrobiliśmy. Jak dobrze było nam razem, kiedy nie było obok jego matki! Nasz związek stał się lepszy. Mieliśmy wspaniałe życie i nigdy się nie kłóciliśmy.

Po sześciu miesiącach zdecydowaliśmy, że czas zostać rodzicami. Postanowiliśmy jednak, że nie będziemy mieszkać z dzieckiem w wynajętym mieszkaniu.

- Dlaczego mielibyśmy płacić pieniądze obcej osobie, skoro możemy zapłacić za własne mieszkanie? - powiedział Olek.

Złożyliśmy wniosek do banku o kredyt hipoteczny. Dwa miesiące później mieszkaliśmy już we własnym mieszkaniu.

Byliśmy bardzo szczęśliwi. Ale niestety nie na długo. Nasze szczęście popsuła moja teściowa. Zaczęła nas ciągle odwiedzać i zachowywała się w naszym mieszkaniu jak gospodyni. Miałam wrażenie, że wróciliśmy do domu mojej teściowej.

I zawsze była ze wszystkiego niezadowolona. Nie odkładałam rzeczy na miejsce, nie sprzątałam dobrze i nie gotowałam dobrze.

Aż pewnego dnia przyszła nas odwiedzić i powiedziała, że postanowiła wynająć swoje mieszkanie.

- Znalazłam już lokatorów! Zamieszkam z wami! A kiedy urodzi się dziecko, będę z nim w domu. A ty znajdziesz pracę, żebyś mogła jak najszybciej spłacić kredyt hipoteczny! - powiedziała mi teściowa.

A więc zdecydowała o wszystkim za mnie! Byłam taka wściekła! Krzyczałam jak szalona. Powiedziałam jej wszystko, co miałam do powiedzenia. Moja teściowa i Olek spojrzeli na mnie ze zdziwieniem. Teściowa w milczeniu zabrała swoje rzeczy i wyszła.

Myślałam, że potem już nigdy się do niej nie odezwiemy. Ale po sześciu miesiącach nasze relacje się poprawiły.

Urodziłam córeczkę. Moja teściowa natychmiast zmieniła swój stosunek do mnie. Często mnie odwiedza i pomaga mi.

Teraz Lenka podrosła, a teściowa często zabiera ją na weekendy. Nie wtrąca się w to, jak prowadzę gospodarstwo domowe.

- Kiedy tamtego dnia wyrzuciłaś mnie z mieszkania, zrozumiałam, że jesteś dobrą żoną i mój syn nie będzie z tobą zgubiony! - Wyznała mi wzruszona.