Dopóki nie poszłam na urlop macierzyński, wszystko było w porządku. Chodziliśmy do pracy, pensja nam odpowiadała, wrzucaliśmy wszystko do wspólnego rodzinnego budżetu, wydatki po połowie, choć Lena dostawała mniej niż jej małżonek.
Potem siedziała w domu z dzieckiem, odbierała wszystkie wypłaty i wysyłała je do wspólnej puli. Pieniądze były dzielone. Lena nawet nie pomyślała, żeby zapisać, gdzie dokładnie wszystko zostało wydane.
Pewnie kupiła ubrania, zamówiła okna, kupiła zestaw mebli. I już ich nie było. Lena nie była zdenerwowana. W końcu jej mąż chodzi do pracy, pieniędzy jest wystarczająco dużo. Poza tym miała trochę oszczędności.
Ale kiedy w nocnej szafce Leny zabrakło pieniędzy, zaczęły się kłótnie.
"Teraz musimy żyć tylko z jednej pensji!" - mówi zatroskanym głosem jej mąż.
"Będziemy musieli wydawać ją ostrożnie. I tylko na specjalne potrzeby. Po co ci nowy dres? Nie masz się w co ubrać? Wolałbym, żebyś schudła i nosiła stary. Wiesz, że to nie czas na nowy strój"
Potem kupili jej nowe ubranie, ale Lena musiała wysłuchać tylu rzeczy na temat luksusów, na które sobie pozwalali, że nawet nie chciała go nosić. Lena już oszczędzała pieniądze, była skromna, ale rozmowy o oszczędzaniu nie ustawały.
"Co to za święto?" - zaczął mąż, gdy wrócił do domu.
"Indyka robi się w święta, czy się mylę? W dni powszednie możemy ugotować coś prostszego, a pensja jest niewielka. Obejdziemy się bez indyka. Kurczak będzie w porządku"
A kiedy przed zimą Lena odkryła, że jej buty po prostu się rozpadły, jej mąż prawie wpadł w histerię.
Jak ty możesz tak chodzić, że w jednym sezonie buty się rozpadły? Gdzie ty chodziłaś? Po bezdrożach? Nie można ostrożniej nosić butów? Ludzie noszą to samo przez lata, a teraz pojawia się niespodziewany wydatek.
Rano Lena postanowiła znaleźć pracę na pół etatu, przynajmniej na kilka godzin. I udało jej się. Przez kilka godzin po południu i wieczorem dzwoniła do klientów, wypełniała ankiety.
Uprzedzono ją, że będą płacić niewiele, ale przynajmniej coś. Lepsze to niż nic. W końcu ma roczne dziecko. A ono w tym czasie pozostaje pod jej opieką. Wystarczyłoby na kieszonkowe. Lena myślała, że jej mąż będzie zadowolony, ale był obrażony.
Czy moja pensja ci nie wystarcza? Czy kiedykolwiek ci czegoś zabroniłem? Zapłaciłem za wszystko, co chciałaś, łącznie z butami i ciuchami. Gotujesz indyka w dni powszednie, czerwoną rybę w weekendy, ale to ci nie wystarcza!
Oczywiście te grosze są ważniejsze niż nasze dziecko. Co się z nim dzieje, kiedy ty rozmawiasz przez telefon? Masz się zająć domem i rodziną!
Kiedy Lena powiedziała, że ma dość wiecznych wyrzutów męża, był zaskoczony. Nie przypominał sobie niczego, co mogłoby ją zranić. A jeśli były jakieś wskazówki, to wszystko Lena wyolbrzymia.
I co, już nie można nic powiedzieć? Trzeba żyć skromniej, mieć oszczędności na wszelki wypadek, inni żyją za dużo mniejsze pieniądze. Krótko mówiąc, znowu marudzenie i narzekanie.
"Dom jest w ruinie! Dziecko jest zostawione same sobie, bawi się zabawkami, je makaron i parówki na obiad, a ty rozmawiasz przez telefon!" - wściekał się mąż.
Nawet babcie się przyłączyły...
Twój syn jest jeszcze dzieckiem, co ci chodzi po głowie? Jaka praca? - Matka Leny jest oburzona. - Będziesz później żałować, że zmarnowałaś cenny czas? Walczaki mają córkę w tym samym wieku, już gaworzy wierszyki. Nasze siedzi cicho, układając puzzle. Na kogo ono wyrośnie? Niczego nie potrafisz go nauczyć!
"Chodź do mnie, biedactwo!" - mówi teściowa do wnuka.
"Matka jest teraz zajęta, postanowiła zostać bizneswoman, zarabiać dużo pieniędzy, więc pozwól mi przynajmniej cię przytulić."
Lena próbowała się usprawiedliwiać, ale w ich słowach wciąż jest trochę prawdy.
"Nie wiem, jak im to wszystko wytłumaczyć!" - myśli Lena.
"Nie mogę powiedzieć, że zależy mi na tej pracy. Ale z drugiej strony pieniądze i taka praca są mi na rękę, znalazłam tę pracę na pół etatu tylko dzięki przyjacielowi. Rozwód też nie wchodzi w grę. Jednocześnie, co z moim synem? On też potrzebuje mojej uwagi, na kogo więc zrzucić winę? Muszę poczekać co najmniej rok na przedszkole. Co robić?"
Lena też chce spokoju w rodzinie, harmonii, żeby wszystko było jak dawniej, kiedy pieniądze leżały w kredensie i nikt ich nie liczył...