Środowe prognozy mówiły o możliwych burzach, ale nic nie wskazywało na to, że właśnie ich miejscowość stanie się świadkiem zjawiska rodem z południa USA. A jednak – około godziny 17:30 niebo nad północno-zachodnią Wielkopolską zaczęło się dziwnie zachowywać. Chmury nabrały dziwnej dynamiki, a w powietrzu dało się wyczuć napięcie. Chwilę później przez pola przetoczył się wir – prawdziwa trąba powietrzna.
To, co z pozoru miało być zwykłym frontem z opadami, przerodziło się w lokalny żywioł. Na szczęście – jak relacjonuje Łukasz Kuliński, znany jako Wielkopolski Łowca Burz – zjawisko nie osiągnęło pełnej siły tornada, ale wystarczyło, by uszkodzić dachy, połamać drzewa i przestraszyć mieszkańców. „Zaskoczyła nas ta rotacja. Burza nie była silna, wyładowania nieliczne, a jednak pojawił się dobrze rozwinięty lej, który dotknął ziemi” – opisał na swoim profilu.
Na zdjęciach udostępnionych przez Kulińskiego widać, że wir nie był tylko meteorologiczną ciekawostką. Ziemia w Teresinie została poruszona – dosłownie i w przenośni. Choć nikt nie odniósł obrażeń, wielu mieszkańców nie kryje zdumienia i niepokoju. „Człowiek patrzy w niebo, myśli: przejdzie bokiem. A potem widzisz, jak ogrodzenie leży w sadzie sąsiada” – powiedział jeden z mieszkańców w rozmowie z lokalnym radiem.
To kolejny dowód na to, że nawet umiarkowane alerty pogodowe nie powinny być lekceważone. Klimat się zmienia i niesie ze sobą zjawiska, które kiedyś występowały sporadycznie – dziś coraz częściej pojawiają się nagle, bez ostrzeżenia i w miejscach, gdzie ich się nie spodziewano.
Eksperci apelują o rozwagę i uważne śledzenie prognoz, szczególnie w okresach przejściowych, gdy ciepłe masy powietrza zderzają się z chłodnymi. „To, co dziś nazwano trąbą lądową, jutro może być silniejszym tornadem” – ostrzega Kuliński. A mieszkańcy Teresina jeszcze długo będą wspominać ten dzień, gdy niepozorna burza pokazała swoje prawdziwe oblicze.