Przez lata była w cieniu męża, rzadko udzielała wywiadów, trzymała się z dala od politycznych przepychanek i medialnych kontrowersji. Agata Duda – pierwsza dama Rzeczypospolitej – zbudowała wokół siebie aurę niedostępności i tajemnicy. Dopiero teraz, u schyłku prezydenckiej kadencji Andrzeja Dudy, zza pałacowych drzwi zaczynają dochodzić głosy, które rzucają nowe światło na jej prawdziwe oblicze.
W książce „Duduś. Prezydent we mgle” Jacka Gądka znajdziemy nie tylko refleksje o prezydencie, ale także o jego małżonce – i są to opinie zaskakujące. Agata Duda jawi się jako kobieta stanowcza, wymagająca, a nawet... budząca respekt.
– Postrach w Pałacu – mówi jeden z rozmówców. – Niełatwa we współpracy, ale niezwykle konsekwentna. Jeśli coś sobie postanowiła, wszyscy musieli się do tego dostosować. Ona się nie cofała – dodaje inny.
Nie była typową „pierwszą damą z fotografii”. Za jej opanowanym spojrzeniem krył się silny charakter, który wyraźnie kontrastował z łagodnym wizerunkiem prezydenta. Gdy prezydencki gabinet toczył nieformalne rozmowy, potrafiła wejść do środka bez skrępowania – nie dla splendoru, ale z przekonaniem, że ma prawo być częścią tej historii.
Agata Duda nie walczyła o mikrofony – ale, jak wynika z relacji otoczenia, miała ogromny wpływ na Pałac. Przez lata zyskała reputację „klucza do Andrzeja”. Jeśli ktoś chciał osiągnąć coś ważnego, wiedział, że musi najpierw uzyskać aprobatę Agaty.
Niektórzy współpracownicy mówią nawet wprost: „Jeśli pani Agata czegoś nie chciała, nie dało się tego przeforsować”.
Ale to tylko część prawdy. Bo Agata Duda to także kobieta z misją. Wspierała Ukrainę, odwiedzała dzieci w szpitalach, organizowała kampanie czytelnicze, dbała o seniorów i włączała się w pomoc humanitarną. Robiła to po cichu, bez konferencji i kamer, ale z ogromnym zaangażowaniem.
Jej styl? Nienaganny, dyskretny, ale wymowny. Jej gesty – rzadkie, ale znaczące. Jej obecność – nie do przeoczenia.
Dziś, gdy zbliża się koniec prezydentury jej męża, wielu Polaków może zadawać sobie pytanie: kim naprawdę była Agata Kornhauser-Duda jako pierwsza dama? Może właśnie kimś więcej niż tylko „żoną prezydenta”. Może symbolem siły, która nie potrzebuje aplauzu.