Mój mąż odszedł cztery lata temu. Po jego śmierci znalazłam ukojenie w moich dzieciach, wnukach i działce.
Chcę od razu powiedzieć, że pół roku mieszkam w stolicy, a pół roku na łonie natury. Kupiliśmy działkę siedemdziesiąt kilometrów od stolicy, w odległej wiosce.
Mam własny samochód, więc czuję się na działce całkiem komfortowo. Jeśli czegoś potrzebuję, zawsze mogę to kupić.
Uwielbiam to miejsce: rosną tu kwiaty, ogród, a także warzywa. Ostatnio lubię uprawiać różne egzotyczne warzywa. Moja działka ogrodowa jest mała, więc nie męczę się wieczorami.
W mojej daczy mam zainstalowany system nawadniania kropelkowego, jeśli muszę przekopać ogród warzywny, mój sąsiad robi to za mnie za pomocą glebogryzarki, a pielenie grządek i koszenie trawnika nie wymaga dużego wysiłku.
Razem z mężem wychowaliśmy dwójkę dzieci. Mój najstarszy syn i jego rodzina mieszkają daleko ode mnie i przywożą mi wnuki na lato. Mój wnuk i wnuczka lubią spędzać ze mną czas w ogrodzie.
Przez ostatnie dwa lata nawet bardzo mi pomagali: zbieraliśmy z nimi truskawki, podlewaliśmy kwiaty, a potem grządki. Teraz dzieci mają nawet własne grządki, którymi same się opiekują.
Moja wnuczka uprawia truskawki, a mój wnuk najbardziej lubi warzywa. Lubię dawać mojej synowej ogórki konserwowe, które wyhodował jej syn.
Moja wnuczka też jest grzeczna i robimy dżem z jej truskawek na zimę. Mój syn i synowa zawsze byli szczęśliwi, ponieważ uczę ich dzieci pracować i opiekuję się nimi przez całe lato.
Mojemu najmłodszemu synowi długo zajęło wybranie żony. Pierwszy raz po studiach mieszkał ze mną, a potem wyprowadził się do wynajętego mieszkania.
Niecałe trzy lata temu ożenił się. Jego żona ma jedenastoletniego syna z pierwszego małżeństwa.
Nie byłam przeciwna małżeństwu syna z kobietą z dzieckiem, bo to było jego życie i nie wtrącałam się w nie, nie widziałam też nic strasznego w tym, że moja synowa ma już dziecko;
Syn zaczął mieszkać w mieszkaniu żony. Osiem miesięcy temu mojemu synowi i jego synowej urodził się synek. Zawsze zapraszałam syna i synową na wakacje, ale zawsze odmawiali, ponieważ moja synowa nie toleruje życia na wsi.
Co roku przychodzili tylko przy okazji urodzin, ale nie na działkę. Zauważyłam, że pasierb mojego syna, Irek, chciał zostać ze mną na wsi, ale moja synowa była temu przeciwna.
Po tym, jak mój młodszy syn się ożenił, on również przestał przyjeżdżać do daczy, chociaż wcześniej spędzał tam wszystkie wakacje.
Nie nalegałam, ponieważ rozumiałam, że małżonkowie powinni spędzać wolny czas razem. Jeśli czegoś potrzebowałam, zawsze mogłam znaleźć miejscowego mężczyznę, który pomógłby mi za umiarkowaną opłatą.
- Mamo, czy możemy zabrać Irka do siebie na wakacje? - zapytał mnie kiedyś mój syn. - Pracuję 24 godziny na dobę, moja żona zajmuje się dzieckiem, a on jest sam przez cały dzień.
- Oczywiście — odpowiedziałam — będę na was czekała. W domu jest wystarczająco dużo miejsca dla wszystkich. Twój brat przywiózł swoje dzieci trzy dni temu.
Mój syn przywiózł Irka w sobotę. Próbował wręczyć mi pieniądze, ale odmówiłam. Rankiem piątego dnia moja wnuczka powiedziała mi, że idzie pielić truskawki, a najstarszy wnuk poszedł pracować na grządkach. Irek był jedyną osobą kręcącą się bez celu.
Zasugerowałam pasierbowi mojego syna, żeby wypielił grządki. Chłopcu się to nie spodobało, ale poszedł wykonać zadanie. Wieczorem następnego dnia poszliśmy z dziećmi pielić ziemniaki. Irek nic nie robił, tylko siedział z nami.
- Pomożesz nam? - Powiedziałam.
- Dobrze — zgodził się.
Irek nie radził sobie zbyt dobrze, widać było, że wszystko robił z wysiłkiem. Potem zaczął narzekać, że bolą go ręce i zjadają go komary.
- Idę odpocząć — oznajmił chłopak.
- Jasne, skończymy teraz i też przyjdziemy, podczas gdy ty wyjmiesz chleb z zamrażarki i podgrzejesz go w mikrofalówce.
Rzucił motykę tam, gdzie pracował i uciekł. Moje wnuki i ja skończyliśmy i również poszliśmy odpocząć. Półtorej godziny później przyjechał mój syn z żoną. Synowa od progu zaczęła krzyczeć, że znęcam się nad jej synem i wykorzystuję go jak niewolnika.
Później okazało się, że Irek zadzwonił do swojej matki i skarżył się, że zmuszam go do pracy tutaj:
- Nie przyjechałem pracować w ich ogrodzie warzywnym, przyjechałem na wakacje.
Po tym zdałam sobie sprawę, że nigdy nie będę dobrą babcią dla Irka i dobrą teściową dla mojej synowej...