"A dzieci cię nie opuszczą, więc nie zostaniesz bez mieszkania” – to słowa mojego ojczyma, z którym moja mama była w małżeństwie przez 30 lat.
Mama i ojczym są już na emeryturze. Ona ma 65 lat, on 72. Widać, że już ma trudności z chodzeniem, opiekuje się nim matka.
Żyli w doskonałej harmonii, zawsze się ze sobą konsultowali, nigdy nie było między nimi nieporozumień. Do niedawna. 30 lat temu przyjął matkę z dwójką małych dzieci, za co jesteśmy mu bardzo wdzięczni.
Teraz moja siostra i ja dorosłyśmy, mamy własne rodziny. Pół życia mieszkałyśmy z ojczymem, a on zastąpił naszego ojca.
Nawiasem mówiąc, ma też syna z pierwszego małżeństwa, w naszym wieku. Odkąd ojczym rozwiódł się z pierwszą żoną, nie spotkał się z synem.
W zeszłym tygodniu moja mama przyszła do mnie zdezorientowana, smutna. Usiedliśmy, żeby napić się herbaty, długo milczała i dopiero gdy mąż poszedł z dzieckiem na spacer, matka odezwała się niechętnie.
Było jasne, że było to dla niej nieprzyjemne, ale nie było innego wyjścia. Zapytała mnie, czy mogłabym ją przyjąć, gdyby coś się stało.
„Na początku myślałam, że chce rozwodu. Okazało się, że mąż wręczył jej dokumenty – czy to akt podarunkowy, czy testament" – i była zaskoczona jego decyzją.
Dom, w którym mieszkała, przez te wszystkie lata porządkowała i zapewniała mu komfort, nie jest już jej domem. Mąż przeprosił i powiedział, że oddaje mieszkanie synowi.
Oczywiście moja mama nie zostanie pozostawiona bez dachu nad głową. Chętnie ją przyjmę, a poza tym w naszym domu jest wystarczająco dużo miejsca dla wszystkich.
Moja siostra i ja bardzo kochamy naszą mamę, nigdy nie zostawiłybyśmy jej na pastwę losu. Tylko mama uważa, że została zdradzona.
Tu nie chodzi o mieszkanie, tylko o osobę, która zrobiła przed nią wszystko w tajemnicy. Mężczyzna, z którym mieszkała i którego kochała, okazał się zdrajcą.
To mieszkanie również uważałam za swój dom. Przecież spędziłam tam swoje dzieciństwo i młodość.
Nie miałam pojęcia, że ojczym będzie obdarowywał swojego syna. Co to za osoba, gdzie teraz jest? Może nie potrzebuje niczego i nie potrzebuje tego jednopokojowego mieszkania.
A mój ojczym zawsze uważał nas za swoje własne dzieci.
Tak to się dzieje. Młodsza siostra, gdy dowiedziała się o tej wiadomości, zaniemówiła. Ale potem zebrała się w sobie i zaczęła namawiać matkę, by ciągnęła ojczyma przez sąd.
Nie wiem, co należy zrobić w takiej sytuacji, ale bardzo współczuję mojej mamie. Szkoda, że zmarnowała młodość na niewdzięcznego kłamcę…