Samotnie wychowywałam syna i córkę, pracowałam jak wszyscy, chociaż alimenty otrzymywałam od byłego męża. To porządna osoba.

Czasem ratowały nas tylko alimenty. Wszystko może się zdarzyć. Dzieci nigdy nie były głodne, a ja sama mogłam niedojadać, żeby niczego im nie zabrakło.

Dorastali mądrze i grzecznie, ale zaszły zmiany.

"Po przejściu na emeryturę czuję się nikomu niepotrzebna. Mam przecież dwoje dorosłych dzieci: syna i córkę. Jeśli córka od czasu do czasu wpada na herbatę, syn w ogóle się ze mną nie kontaktuje, nie dzwoni.

Niedawno zadzwonił do mnie z pytaniem, czy mam wolne, na co odpowiedziałam, że już od 5 miesięcy jestem na emeryturze," opowiada Agata.

Kobieta przez całe życie dokładała starań, aby niczego im nie brakowało. Lecz w starości, zdawało się, że dzieci o niej zapomniały, szczególnie syn.

Nie przejmował się życiem swojej starzejącej się matki, więc postanowiła mu to wytłumaczyć w swoj sposób.

Tylko gdy jesteś stary i nikomu niepotrzebny, zdajesz sobie sprawę, że przez całe życie polegałeś tylko na sobie. A teraz, kiedy jesteś sam ze swoją starością, wszystko staje się jasne.

Zaczynasz zastanawiać się, jak spędzić resztę swoich dni, jak zadbać o siebie, czym się zająć. Ktoś opiekuje się wnukami, ktoś sadzi ogórki na działce, a ja płaczę dzień i noc, nie rozumiejąc, dlaczego mój syn tak się ze mną obchodzi.

Co mu zrobiłam?

Lucynka przychodzi do mnie, kiedy tylko może. Zapisała mnie na Pilates i pokazała mi kilka lekcji angielskiego na YouTube.

Nigdy nie jest za późno na naukę. Córka bardzo się mną opiekuje, przygotowuje jedzenie, pomaga mi sprzątać.

Zaoferowała także pomoc finansową, wiadomo, jakie mamy emerytury. Ale nadal jestem dość energiczna, mam wystarczająco dużo pieniędzy.

A w banku są oszczędności. Ale mój syn pracuje na dwa etaty i utrzymuje dziecko. Ma dwa kredyty, żona jest na urlopie macierzyńskim, więc poświęca im całą swoją uwagę.

Przez dwa tygodnie nie mogłam się skontaktować z Sebastianem. Na początku myślałam, że telefon ma jakiś błąd, ale za pierwszym razem udało mi się dodzwonić do wszystkich pozostałych.

I pewnego dnia Lucyna przyszła z wizytą i powiedziała mi, że abonenta można zablokować, aby nie słyszeć połączeń. Na początku bardzo się martwiłam, płakałam, nie mogłam zrozumieć, co mu złego zrobiłam.

I wtedy zrozumiałam, że nie jestem niczemu winna, mój własny syn po prostu mnie już nie potrzebuje.

Postanowiłam więc sporządzić testament dla mojej córki. Wszystko, co mam, oddam jej. Lucyna obchodzi się ze mną, jak z jajkiem, bardzo się martwi, że mieszkam sama.

Zawsze jest gotowa do rozmowy, pyta, jak się czuję, we wszystkim pomaga. Jeśli coś się stanie, mam oparcie tylko w niej.

Pomyślałam więc, że słusznie będzie zostawić jej cały spadek. Powiedziałam o tym synowi, żeby później nie był zaskoczony. Wszystko jest sprawiedliwe.