Teraz w domu było znacznie chłodniej niż na zewnątrz, chociaż słońce mocno przygrzewało.

Mój wnuk i ja czekaliśmy, aż syn przyniesie pieniądze na zakup butów dla dziecka.
Siedzieliśmy w parku już kilka godzin, ale mojemu synowi nie spieszyło się na spotkanie.

Nagle zadzwonił mój telefon, to był mój syn. W głębi serca cieszyłam się, że mój syn dotrzymał słowa i nie zapomniał, że mój wnuk i ja potrzebowaliśmy pieniędzy. Wcisnęłam zieloną słuchawkę, ale usłyszałam głos mojej synowej:

- Dzień dobry! Mamo, nie siedźcie w parku, my nie przyjedziemy, nie będziemy w stanie dać ci w tym miesiącu pieniędzy na buty dla Krzysztofa, więc będziesz musiała polegać tylko na swojej emeryturze.

- Ulka, z jakiej emerytury, Krzysztof pilnie potrzebuje jesiennych butów, wciąż muszę opłacić media. — odpowiedziałam synowej, ledwo powstrzymując łzy.

Żona mojego syna nie odpowiedziała, po prostu się rozłączyła.
Dojście do siebie zajęło mi kilka minut. Wybrałam numer syna:

- Mirek, jak myślisz, jakie pieniądze powinnam przeznaczyć na wyżywienie twojego dziecka, jeśli nic dla niego nie dasz? Zgodziłam się, że twój syn będzie mieszkał ze mną tylko pod warunkiem, że pomożesz nam finansowo.

- Mamo, cóż, rozumiesz, że nie mogę ci teraz nic dać! Ula powiedziała Ci, że w tym miesiącu nie możesz liczyć na naszą pomoc, ponieważ musimy kupić jej mamie nową sofę. Lepiej już nie dzwoń, nie mam czasu z tobą rozmawiać.

Kiedy syn odłożył słuchawkę, z moich oczu popłynęły łzy. Krzysztof stał niedaleko i patrzył na mnie z niedowierzaniem.

- Babciu, czy możemy teraz kupić mi nowe buty? - wnuk zadał mi pytanie.

„Wnuczku, na pewno kupimy ci nowe buty, ale innym razem, ale na razie chodźmy do babci Kasi, ona upiekła dla nas ciasto i czeka”, powiedziałam dziecku.

Wyciągnęłam rękę do wnuka i poszliśmy do mojej starej przyjaciółki. Ona, podobnie jak ja, mieszkała samotnie, ale jej wnuki już dawno dorosły i studiowały za granicą.

Syn cały czas ją odwiedzał, a także stale pomagał matce finansowo. Poza tym, żeby się nie nudziła, często zabierał ją do siebie.

Jest cudowną kobietą i wspaniałą przyjaciółką. Była moją jedyną bliską osobą. Ale czasami biała zazdrość brała nade mną górę, ponieważ obie wychowywałyśmy naszych synów i zawsze robiłyśmy dla naszych dzieci wszystko, a nawet więcej.

Ale syn mojej koleżanki wyrósł na wspaniałą i bardzo przyzwoitą osobę, a mój nawet nie chciał się opiekować własnym dzieckiem.

Syn powiedział mi, że on i jego żona są ciągle zajęci pracą i nie mają czasu na opiekę nad synem. Oczywiście cieszyłam się, że teraz nie będę mieszkała sam, ale z mojej maleńkiej emerytury nie mogłam utrzymać wnuka ani nie mogłam go ubrać.

Teraz odmówili nam pomocy nawet finansowej. Nie mogę odesłać wnuka do rodziców, bo boję się wyobrazić sobie, co go tam czeka!